poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 15: Głosowanie

Nadszedł czas ciężkiej decyzji. Czas dużego poróżnienia i moment, w którym nikt nie kładzie się spać bez broni pod ręką. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Po przeczytaniu standardowo proszę o komentarz i rozesłanie bloga znajomym :)

------------------------------------------------------

Rozdział 15: Głosowanie


                Zima nadchodziła wielkimi krokami. Ciepłe listopadowe poranki minęły i nadszedł grudzień. W tym miesiącu postanowiłem, że zacznę pilnować obozu na równi z innymi. Po tym co stało się z Erykiem, zająłem bramę, której pilnował i od tego czasu, spędzałem tam długiego godziny na obserwacji terenu. Czasami podchodził do mnie ktoś, aby zamienić parę słów, ale większość czasu ludzie spędzali w domach. Stan Eryka nie poprawił się od dwóch dni. Wciąż leżał, śpiąc bądź też majacząc w gorączce. Przy ogrodzeniu nie miałem większych problemów, raz podpełzał pod nie zombie, ale poza tym było spokojnie.
                W głowie wciąż widziałem kartkę papieru z wiadomością od tajemniczego Łapy. Co miał na myśli pisząc o tym, że będzie okaleczał moich przyjaciół, jeżeli się stąd nie wyniesiemy? Sprawę przedstawiłem na razie tylko Sołtysowi, nie skomentował jednak jej, uważając, że to zwykłe odgrażanie się. W sumie miał w tym sporo racji. Przez zimno, nikt nie opuszczał granic obozu a gdyby nas zaatakowano przez ogrodzenie, na pewno byśmy się obronili, mieliśmy znacznie lepsze pozycje.               
                Zastanawiałem się jak trupy zareagują na zimno. Teoretycznie powinny być na tyle spowolnione lub zmrożone, że nie będą stanowiły żadnego zagrożenia. Nie wiedziałem jednak, czy mogą żyć bez jedzenia. Co prawda cała ich marna egzystencja opierała się na pożeraniu ludzi, ale czy tak naprawdę muszą to robić? Czy przeżyją trzy miesiące zimna, czy może po prostu wszystkie zginą? Tego nie wiedziałem i prawdopodobnie nigdy się nie dowiem. Teraz zdałem sobie sprawę, z tego ilu jeszcze rzeczy nie wiemy. Gdzie i jak to się zaczęło? Pogrążony w takich myślach, siedziałem godzinami broniąc obozu.
                 Trzeciego dnia po wypadku Eryka obudziły mnie krzyki. Zerwałem się jak oparzony, myśląc o tym czy słowa Łapy jednak się sprawdziły. Hałas było słychać z zewnątrz. Przez chwilę nie mogłem ogarnąć wzrokiem tego co zobaczyłem przed lecznicą. Kiciuś był trzymany przez Giganta, a Cinek przez Goku oraz Szpiega. Scenie przyglądało się jeszcze parę osób. Tuż przed nimi stała Miczi, zasłaniająca całą sobą Daliona, który leżał zakrwawiony na ziemi. Poza tym ostatnim faktem wyglądało to całkiem zabawnie, szczególnie Marcin próbujący usilnie kopnąć Daliona lub stojącą przed nim dziewczynę. Podbiegłem do nich i zapytałem :
— Co wy wyprawiacie?
                Pierwszy odpowiedział Cinek, który  powoli tracił siły na wyrywanie się z rąk przyjaciół :
— Ten skurwiel zabił Eryczka! Poderżnął mu gardło jak jakiemuś pierdolonemu świniakowi! – wywrzeszczał pokazując nogą w kierunku Daliona.
— Co takiego?! – zapytałem.
— Dzisiaj rano Jolka znalazła ciało Eryczka. Miał otwarte gardło jakby ktoś próbował do niego wejść i się tam schować! – wrzeszczał dalej – Puśćcie mnie do cholery, już jestem spokojny.
                Kazałem im puścić zarówno Cinka jak i Kiciusia. Stali tak przede mną a na ich twarzach malowała się nienawiść i żądza mordu.  Spojrzałem na Daliona. Nic nie mówił, a z jego nosa ciekła krew.  Nie wiedziałem co zrobić, spojrzałem na Miczi. Z jej twarzy można było odczytać niepewność. Widać było, że sama nie wie co robi :
— Musicie wszyscy się uspokoić. Skąd wiadomo, że to Dalion? – spytałem, pomagając wstać dla oskarżonego.
Stąd, że widzieliśmy jak wychodzi z lecznicy a chwilę po nim słychać było krzyk Jolki – wytłumaczył Cinek.
— To nie ja! Nie ja zabiłem tego debila, który nie umie nawet na tyle ocenić sytuacji, żeby zawołać kogoś do pomocy, zamiast chodzić samemu na most! – wykrzyknął Dalion.
                Kiciuś podszedł do niego i uderzył z taką siłą, że przez chwilę bałem się, czy go nie zabił. Chłopak upadł na ziemię, a Gigant natychmiast złapał Ernesta, ponownie go unieruchamiając :
— Zaprowadź go do domu Sołtysa i zwołaj tam wszystkich oprócz tych pilnujących ogrodzenia – powiedziałem do Karola – Ty Goku zajmij tymczasowo jedno z pustych miejsc przy bramie i poproś Nieznajomą, żeby zajęła drugie.
                Przyjaciel posłuchał mnie i odszedł wraz z Nieznajomą na zachód, gdzie obie bramy nie były pilnowane. Pozostałych pilnowali aktualnie Robert, Damian oraz Piotr :
— Tymczasem jego zwiążcie i wpakujcie do piwnicy pod domem Kiciusia – powiedziałem, kierując słowa w stronę Daliona.
                Spojrzałem z politowaniem na związywanego i prowadzonego brutalnie Daliona. Znikł on po chwili w drzwiach do domu Kiciusia. Ja powoli ruszyłem w stronę domostwa Sołtysa.  Wystrój wnętrza różnił się odrobinę od pozostałych domów. Było tu stare radio, ładnie wykonane, drewniane meble oraz wielka półka z książkami. Na stole stała butelka ginu. Ludzie schodzili się powoli. W niecałe piętnaście minut w salonie Adama pojawiło się osiem osób. Wszyscy usiedli i czekali. W końcu, zebrawszy myśli, przemówiłem :
— Jak wiecie spotykamy się tutaj z powodu tego co zaszło dzisiejszego ranka – rozpocząłem, patrząc uważnie na resztę – Zanim przejdziemy do głównego celu naszego zebrania chciałbym przedstawić wam wiadomość, którą znalazłem w rękach Eryka, kiedy został okaleczony pod mostem – Co prawda wcale nie znalazłem jej w jego rękach, ale ten fakt pominął. Przeczytałem im całą wiadomość. Jedni wyglądali na przerażonych, inni wymienili tylko spojrzenia. Zastanawiałem się jak przyjmą tą wiadomość – Wracając jednak do sedna sprawy, Dalion został oskarżony o zamordowanie Eryka. Jako, że nie jesteśmy zwierzętami, chciałbym, żeby każdy z was powiedział co myśli o tej sprawie, wtedy zadecydujemy co dalej.
                Pierwszy zaczął Sołtys :
— Powiem szczerze, nie spodziewałem się tego typu zachowania po którymkolwiek z was. Odkąd przybyliście do tego obozu, wszyscy wydawaliście się ludźmi, którym mogę zaufać bezgranicznie. Ludźmi mądrymi, roztropnymi i silnymi. Widać myliłem się, przynajmniej, co do niektórych z was. Po tym jak zapoznałeś nas z treścią wiadomości, nie czuję się już bezpiecznie w granicach tego obozu. Skąd możemy wiedzieć, że nie ma tu kolejnych osób, gotowych zabić nas podczas snu lub choroby? Jeżeli miałbym decydować o losie tego chłopaka to zostawiłbym go w tej piwnicy. Nie ma prawa poruszać się między nami, a może mieć jakieś informacje, które mogą być nam przydatne.
                Wiedziałem, że starzec mówi mądrze. Byłem jednak ciekaw pozycji innych osób w tej sprawie. Kolejny odezwał się Cinek :
Sorry, ale nie kupuję historii w której ten mały debil nam cokolwiek mówi. Już od samego początku zachowywał się dziwnie, w końcu znaleźliście go w lesie prawda? Kto wie, czy nie współpracuje  z Alexem albo, tym całym, Łapą. Ja bym go wypuścił na ulicę bez nóg. Niech czołga się do swoich przyjaciół. Zabić skurwiela. – ostatnie słowa widocznie przelały czarę goryczy, gdyż Miczi natychmiastowo wystartowała w stronę Marcina, próbując go obalić. Całe szczęście w pokoju siedział Gigant, który natychmiast ich rozdzielił. Miczi, z grymasem na twarzy, usiadła ciężko na krześle i czekała na swoją kolej. Wykorzystując to, odezwał się Karol :
— Jestem w waszej grupie od niedawna i przyznam, że nie poznałem Daliona, przed jego, nazwijmy to, przemianą. Nie wiem jakim typem człowieka był, ale widząc z jakim poświęceniem po tym wszystkim go bronisz, jestem pewien, że był dobrą osobą – mówiąc to zwrócił się głównie do Miczi –Decydujemy tu nad jego życiem, jakby był jakimś psem, którego właściciele decydując, czy go uśpić, czy nie. Nie podoba mi się to. Przyszło nam żyć w ciężkich czasach. Świat upadł, ludzie którzy przeżyli są cenni. Nie ma już kogoś, kto nas osądzi i posadzi za kratki. Teraz jesteśmy tylko my i każda para rąk i oczu może zwiększyć naszą szansę na przetrwanie. Od prawie miesiąca nad Polską wisi plaga. Śmierć i spustoszenie. Spójrzcie na nasz obóz. Jest idealny do obrony przed niewielkimi atakami, ale co się stanie jeżeli horda będąca w takim Białymstoku czy chociażby Supraślu przyjdzie tutaj? Setki chodzących trupów? Wtedy każdy przyda się do obrony! Jeżeli chcecie znać moje zdanie, to proszę bardzo. Ja bym go oszczędził. Moglibyśmy go angażować w obronę obozu bez broni palnej, jeżeli jesteśmy podejrzliwi. Noce spędzałby w piwnicy. Wszyscy powinni wtedy czuć się bezpiecznie.
                Po przemowie Giganta poczułem dreszcz. Mówił bardzo mądrze i dalej nie mogłem uwierzyć w to, ile by się zmieniło gdybym nie wpuścił go wtedy do młyna, bądź też zabił. Następny w kolejce do werdyktu był Szpieg :
— Jestem konkretnym człowiekiem, więc przejdę do sedna sprawy szybko. Mimo tego, że szanuję Giganta i jego zdanie, nie mogę żyć w jednym obozie z tak realnym zagrożeniem. Jestem za tym, żeby go zabić.
                Obserwowałem ciągle reakcje Miczi i pomimo powagi sytuacji, zabawne były jej zmiany w mimice twarzy. Raz uśmiechała się smutno, a już chwilę później była zła. Po dwóch głosach skazujących i dwóch uniewinniających, przyszła pora na słowa Natalii :
— Nie chcę mówić tego z jakąś złością, bo wiem, że gdyby nie poświęcenie Daliona ten obóz dalej byłby w rękach Alexa, ale ja również nie potrafię już mu zaufać. Co jeśli kolejnym jego celem stanie się ktoś z nas? Co jeżeli pewnego ranka, obudzimy się i znajdziemy kogoś z poderżniętym gardłem? Boję się. Naprawdę się boję. Chciałabym, żeby on zginął. Eryk był moim dobrym przyjacielem, żądam zemsty i sprawiedliwości. – powiedziała. Nim zdążyłem znowu zaobserwować zmiany na twarzy Miczi, drzwi do domu się otworzyły. Parę osób odruchowo sięgnęło po broń. Była to jednak tylko Jola. Dopiero teraz zauważyłem, że nie było jej od początku. Teraz do mnie dotarło, że musiała się zająć ciałem Eryka. Kobieta usiadła na jednym z wolnych krzeseł. Wytłumaczyłem jej pokrótce, na czym polega głosowanie i o co się rozchodzi. Od razu doszła do głosu :
— Powiem wam szczerze to, o czym wie tylko jedna osoba w tym pokoju, Ernest. Eryk nie przeżyłby paru dni. W nogi prawie natychmiast wdało się silne zakażenie. Musiałabym chyba wyciąć mu wszystko poniżej brzucha, żeby nie rozprzestrzeniało się dalej a w tym stanie nie przeżyłby tego. Chciałam oczywiście, żeby miał czas na ostatnie słowa ze swoimi przyjaciółmi oraz bratem, ale z rana zobaczyłem, że ktoś wyświadczył mu tą przysługę i go zabił. Wiem, że może brzmieć to dosyć brutalnie, ale taka jest prawda. Nie było już żadnej nadziei. Nie zmienia to jednak faktu, że to co zrobił jest straszne. Nie skazywałabym go jednak na śmierć. Może żyć przy nas, tylko odizolowany w piwnicy.
                Kiedy skończyła wiedziałem, że zostały tylko trzy głosy. Zacząłem zdawać sobie powoli sprawę z tego, że zaraz mogę być poddany naprawdę ciężkiemu wyborowi. Na razie jednak słuchałem słów Miczi :
— Jesteście potworni! Sami słyszeliście co powiedziała pielęgniarka! On by i tak zginął. Dalion wyświadczył nam przysługę. Pomyślcie jak Eryk musiał cierpieć. To jego wina, że poszedł tam sam. Gdyby tylko zgłosił to w odpowiednim momencie, prawdopodobnie wciąż by żył – Do czego dążysz Miczi, pomyślałem – Nie uważacie, że jesteśmy w większości dorosłymi ludźmi i nie powinniśmy wybijać się pomiędzy sobą? Zostawcie go przy życiu. Będę osobiście pilnowała tego, żeby nie zrobił nic głupiego. Może nawet siedzieć w tej piwnicy, byle nie dopuścić do aktu tego bestialstwa. Jestem za oszczędzeniem go.
                Było mi żal. Straszliwe żal sytuacji, w której znalazła się moja przyjaciółka. Musiałem jednak myśleć trzeźwo. Niektórzy uważali mnie za dowódcę obozu i nawet jeżeli się nim nie czułem, musiałem wybrać dobrze. Tak, żeby cała drużyna była bezpieczna, w jak największym stopniu. Głos zabrał Kiciuś :
— Wiecie dobrze jaki będzie mój głos. Kiedy wczoraj dowiedziałem się o stanie mojego brata, wiedziałem, że ktoś będzie musiał to zrobić, żeby chłopak się nie męczył. Lecz nie w taki sposób, do cholery! Dalion zachował się jak cholerne zwierzę! Nie zasługuje na miejsce tutaj. Pozbawił mnie ostatnich chwil z rodziną. Nie wiem co się dzieję z resztą moich krewnych, prawdopodobnie są daleko stąd albo po prostu nie żyją. Odebrał mi coś co uważałem za cenne. Chcę jego śmierci.
                Cztery na cztery głosy. Pięknie kurwa, pięknie, pomyślałem. Teraz w zależności od tego co odpowiem będą zależały moje stosunki z niektórymi osobami. Słuchając tych wszystkich ludzi, z którymi przeżyłem już tyle, postawiłem sobie sprawę jasno. Wiedziałem, że jestem im coś winny. Wszyscy patrzyli na mnie. Niektórzy z zaciekawieniem, inni z trwogą. W końcu przemówiłem :

— Gigant świetnie określił całą sytuację. Nie jesteśmy zwierzętami a każda para rąk może się przydać. Ostatnie tygodnie były takie dziwne. Cały świat posypał się mi na głowę, a zarazem osiągnąłem praktycznie wszystko to czego chciałem. Muszę jednak przyznać, że moja droga jest usłana trupami. Kamil, wasz przyjaciel, który chronił Natalię, ludzie Alexa w tym Goliat oraz Eryk. Wszyscy, których wymieniłem byli zabici, w mniejszym lub większym stopniu, przy moim udziale lub z mojej winy. Jestem za was odpowiedzialny i powinienem nie dopuszczać do tego typu sytuacji. Jesteśmy tu sami. Mamy tylko siebie i potrzebujemy każdego z nas. Niestety jednak, nie mogę dopuszczać do tego, żebyśmy mieli w obozie osoby, które zagrażają tym którym kocham.. – zobaczyłem grymas na twarzy Miczi – Jestem za zabiciem Daliona.

6 komentarzy:

  1. =.= (Czepialstwo mod: on)

    Dlaczego nikt nie przesłuchał "winnego"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo większości wystarczył fakt, że Dalion wyszedł z lecznicy tuż przed znalezieniem martwego Eryka :) Była tam jeszcze Jola, przed wejściem Cinek i Kiciuś no i największym podejrzanym został właśnie on.

      Usuń
  2. Narobiłeś mi smaku na rysowanie fanart'ów a ja tu muszę zlecenie kończyć;;;
    A jeśli chodzi o rozdział, to chyba najlepszy jak dotąd. Przynajmniej moim skromnym zdaniem :) Oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się wstawki o naturze zombie. Bo nie wiadomo jaki one mają termin ważności. Czy zima ich wymrozi czy same zgiją. W sumie... skoro one powstają z żywych, bo mózg ożywa, to znaczy, że jest dostarczany tam tlen, jak jest dostarczany tlen to zombie oddycha. Czy to znaczy, że można zombie udusić?? xDDD Zaznaczam, biologia to nie jest moja mocna strona.

    Nie wierzę w to, że Dalion zabił Eryka. Nie miał motywu. Jego wypowiedź sugerowała, że Eryka uważał za debila, więc po co tracić czas dla takich ludzi? Z innej jeszcze strony - podcinanie gardła jest wybitnie durne. Skoro nie żyje no to się przemieni. Jak się przemieni to zabije innych itd. Tzn... on w sumie ni mógłby chodzić... no sama nie wiem. Ale takie podcinanie gardła to wygląda mi na próbę zabicia innych przy okazji xD A Dalion miał przynajmniej jeden powód w obozie by tego nie robić.

    A może to Jola go zabiła? Dla dobra ogółu... Gdzie jest narzędzie zbrodni? xD
    Nie podoba mi się, że Miczi uznała Daliona za winnego. Broniła go, ale z myślą, że on to jednak zrobił.

    Koniec sam w sobie OK, ale uważam, że niesprawiedliwy. Człowieczeństwo bla bla bla, a nie dajecie szansy na obronę. W ogóle cała sytuacja to było głosowanie kto za kto przeciw, a nikt nie pokusił się, żeby wyjaśnić tę tajemnicę. Kto i dlaczego. Nie wierzę, że to Dalion. Nie wiem czemu, ale myślę, że zrobiła to kobieta xD

    No nic. czekam na dalszy rozwój wypadków :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytyszzzzch łeb wybuchł! Super! DayZ oglądam od dnia "0" a co dopiero blog!

    OdpowiedzUsuń