wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 1: Proch

Rozdział pierwszy tomu trzeciego, witam was po długiej przerwie! Od teraz wracamy do starego stylu wstawiania i mam nadzieję, że uda mi się wyrobić terminowo ze wszystkim. W tym rozdziale skupiam się głównie na Toruńskiej Ostoi Ocalałych, jej mieszkańcach oraz ich zadaniach i stanach psychicznych. Akcja w tym tomie będzie się rozwijała dosyć powoli, ale jak już się rozpędzi będzie ciężko nadążyć za wszystkim co się dzieje :) Zapraszam was do czytania i proszę o komentarz oraz rozesłanie bloga znajomym!

------------------------------------------------

Rozdział 1: Proch


                - Amen – tymi słowami Józef zakończył ceremonię. Nie była to jedna z tych dużych ceremonii, które w normalnych czasach sprowadzały całą rodzinę i wszystkich przyjaciół. Nie było długiej mszy i tych wszystkich spraw, które załatwiało się przed apokalipsą zombie. To była prosta ceremonia. Przygotowywałem się do niej psychicznie przez parę dni. Te dni leciały bardzo szybko, ledwo co przybyliśmy tutaj, a już minął ponad tydzień. Każdy z nas zaczynał się powoli aklimatyzować .
                Dzień po śmierci Natalii zostaliśmy wezwani do Karła. Chociaż wydawał się być solidnym człowiekiem to pamiętam jak dziś to co powiedział mi Dziara, po tym jak przyszedłem do niego w wieczór, w który dotarłem na miejsce.
- Jak to przejąć władzę? – zapytałem.
Pamiętałem zdziwienie na twarzy Pablorda i wręcz szok na twarzy Erniego.
- To zły człowiek Bobru. Przeżyłeś i dotarłeś tutaj bo jesteś silny. Słyszałem już o tym, że gdy ktoś groził komuś z twoich ludzi ty nie rozmawiałeś. Ty od razu strzelałeś i sprawiałeś, że ten ktoś żałował, że znalazł się w zasięgu twojego wzroku. Podobna sytuacja jest z Karłem – Tu jego twarz przyjęła dziwny grymas -  To słabeusz. Poświęca naszych ludzi Gangowi, udaje, że wszystko ma pod kontrolą, ale tak naprawdę jest nic nie wartym śmieciem. Pomóżcie mi panowie, a przysięgam, że przetrwamy to gówno. Znacie mnie, ja nie rzucam słów na wiatr – powiedział wtedy.
Zgodziłem się na jego warunki. Prawie na ślepo, bez żadnego wytłumaczenia. Ufałem moim przyjaciołom i byłem gotów pozbyć się kolejnego człowieka, tylko żeby zapewnić bezpieczeństwo moim ludziom.
                Nie wszyscy jednak byli zadowoleni z prac, które zostały im wyznaczone. W sumie było mniej więcej pół na pół. Cinek dostał się, jako pomocnik Kiciusia, na pokład Zbłąkanego Ocalałego. Trochę mnie dziwiło, że Erni chce znowu ruszać w Polskę, jeżeli wszyscy z Królowego Mostu zostali już odnalezieni, ale jak chciał dalej pomagać ludziom na tej trasie to nie mogłem go zatrzymać. Podczas tego tygodnia usłyszałem, coś co mnie całkowicie zszokowało. Okazało się, że parę dni po tym jak wyruszyliśmy z Supraśla, tuż po rozpadzie Królowego Mostu, spotkaliśmy się wszyscy. Było to przy wraku helikoptera. Nikt z nas nie mógł do końca w to uwierzyć, było to po prostu niesamowite. Nie dość, że się tam prawie pozabijaliśmy to jeszcze mieliśmy już wtedy szansę, żeby się spotkać. Niestety zdarzenia potoczyły się inaczej.
                Na pogrzeb Natalii przyszli wszyscy, którzy ją znali oraz Dziara, Karzeł i Pablord. Deszcz padał tego dnia, chociaż cały świat wydawał się ożywać. W końcu powoli nadchodziła wiosna. Na drzewach, które było widać za murami Ostoi, szczególnie od południowej strony, widać było zielone i różowe pączki kwiatów i drzew. Zombie atakowały to miejsce dosyć systematycznie, ale nie miały szans przebić się przez dobrze zorganizowane barykady. Byliśmy tutaj bezpieczni. Nie podobało się to jednak wszystkim.
                Jedną z takich osób była Łapa. Dostała posadę w radzie, czyli instytucji, która pomagała Karłowi w różnych sprawach. Pracowała tam wraz z Sołtysem, którego doświadczenie i mądrość sprawiały, że nadawał się idealnie do tej pracy. Sam nie wiedziałem czemu wzięli tam Łapę. Czy chcieli ją poskromić? A może wykorzystać jej dzikość i gwałtowność do planowania różnych akcji? Tego nie wiedziałem, ale zależało mi na tym, żeby było jej dobrze, więc od razu po ceremonii udałem się do niej. Był wieczór, wiec nie musiałem się martwić, że nie zastanę jej na piętrze bloku mieszkalnego, gdzie mieszkała większość naszych ludzi.
                Gdy zapukałem do jej mieszkania otworzyła prawię natychmiast. Wiedziała, że do niej przyjdę więc machinalnie wciągnęła mnie do środka uśmiechając się i całując. Odwzajemniłem pocałunek. Wiele osób nie rozumiało tego, że dopiero co straciłem Natalie, a już znajduje sobie inną kobietę, ale Łapa trzymała mnie przy sobie już od długiego czasu i ci, którzy podróżowali ze mną do Torunia doskonale o tym wiedzieli. Niestety takie osoby jak na przykład Gigant nie potrafiły się z tym pogodzić. Co gorsza Gigant sprawiał, że zacząłem rozmyślać nad tym czy to przypadkiem nie ona zabiła Natalię. Była taka teoria i w sumie miała parę motywów, które mogły nią kierować. Odpychałem jednak tą myśl. Nie zrobiłaby mi tego. Nie po tym wszystkim co przeszliśmy razem.
                Chociaż miałem specjalne miejsce, gdzie mogłem mieszkać, to i tak spędzałem każdą wolną chwilę z nią. Pocieszałem ją i starałem się, żeby nie myślała o Młodej. Była jeszcze szansa na znalezienie dziewczyny, ale Dziara ciągle powtarzał, że póki nie zrealizujemy jego planu i Karzeł będzie dowódcą tego miejsca, to nie ma co liczyć na większe rezultaty. Co najśmieszniejsze wciąż nie powiedział mi na czym ten plan polega, chociaż już dzisiaj zaprosił mnie do Kwatery Czerwonych Flar.
                Co do samego Gigant to dostał fuchę pilnowania jednej z barykad. Był o tyle szczęśliwy, że pracowało tam również parę innych osób, które już znał – Dymitr oraz Łysy. Ten drugi wciąż był osłabiony po wypadku, który zdarzył mu się w drodze do Ostoi, dlatego też zajmowali się pilnowaniem jednego z mniej istotniejszych wjazdów – północnego.  Siedzieli tam we trójkę, dobrze wyposażeni i tak bez większych problemów mijały im kolejne dni.
                Jakub dalej znajdował się w więzieniu, które było na południu Ostoi. Nie wiedziałem dokładnie gdzie go trzymają, ale byłem pewien, że nie było mu łatwo. Okazało się, że był cholernym kanibalem i cieszyłem się z całego serca, że jest uwięziony. Trochę mi było żal tego, że właściwie bez niego byśmy się tu nie dostali, a skończył jak skończył, ale nie było innego wyboru. Nawet jeżeli to nie on zabił Natalię, co było mało prawdopodobne, to wciąż stanowił poważne zagrożenie. Byłem ciekawy co postanowi zrobić z nim Karzeł.
                Poza Łapą niezbyt zadowolona była również Magda. Nie dostała żadnej konkretnej pracy, chociaż Dziara obiecał, że postara się coś dla niej załatwić. Wałęsała się po ulicach zatopiona w myślach i dużo czasu spędzała w bibliotece i barze. Te dwa miejsca były niesamowite. Biblioteka była świetnie wyposażona. Po przerwie od czytania na parę miesięcy z wielką przyjemnością pochłaniałem kolejne książki, zabijając tym czas wolny. To uczucie, kiedy nie trzeba było ciągle przeszukiwać kolejnych budynków z nadzieją na znalezienie kolacji lub przydatnych przedmiotów było czymś niesamowitym. Cała Ostoja wydawała się pracować niczym dobrze naoliwiona maszyna.  Ludzie sprawiali dobre wrażenie, a w godzinach dziennych było tutaj pełno życia. Zajmowano się swoimi zajęciami, budynki były pootwierane i funkcjonowały tu nawet miejsca takie jak salon fryzjerski. Nie płacono oczywiście pieniędzmi, ponieważ nie miały one teraz żadnej wartości. Czasami trzeba było pomóc komuś w innym zajęciu lub wymienić się za jakieś ubranie bądź też inną wartościową w dzisiejszych czasach rzecz.
                Szklarnia dostarczała do Ostoi najpotrzebniejszych rzeczy takich jak świeże warzywa i owoce. Było tutaj również parę zwierząt, które zaopatrywały ludzi w mięso. Pracowała tam również  jedna z dziewczyn, które podróżowały z Natalią – Ika. Była dosyć skrytą kobietą, starsza ode mnie o jakieś dziesięć lat. Zdążyłem już z nią zamienić parę słów i z tego co wiedziałem cieszyła się z pracy, jaką dostała. W sumie szklarnia była najbardziej żywym i kolorowym miejscem z całego kompleksu.
                Leżałem przy Łapie, która była do mnie przytulona i jeździła palcem po mojej klatce piersiowej. Nie rozmawialiśmy tym razem, po prostu odpoczywaliśmy od tego całego syfu. Miałem teraz jeszcze niecałą godzinkę do spotkania z Dziarą, więc mogłem sobie na to pozwolić. Na spotkaniu miał być również Pablord, Erni i parę innych osób, więc byłem dosyć podekscytowany. Pablord wydawał się być taki, jakiego wizerunek kreował przez Internet. Był dosyć tajemniczy, ale zarazem można go było nazwać dusza towarzystwa. Spędziłem cały wczorajszy wieczór z nim w barze. Opowiedział mi on o Mpd, który był teraz na Czwartym Posterunku. Zapytałem go też o motyw podróży do Zambrowa.
- Motyw jak motyw, szukaliśmy ciebie stary – odpowiedział wtedy.
- Ale dlaczego akurat tam? -  zapytałem.
- Królowy Most był opustoszały więc jedynym wyjściem było podążanie najszybszą droga stamtąd do Torunia. Słyszeliśmy o twoich planach więc wiedzieliśmy, gdzie szukać. W Zambrowie słyszeliśmy jakichś ludzi i chcieliśmy sprawdzić czy to przypadkiem nie ty, ale nic wtedy nie znaleźliśmy – opowiadał Pablord popijając z kubka ciepłą herbatę.
- Gdy obserwowaliśmy to miejsce jakiś czas później widzieliśmy wybuch. Co się wtedy stało? –zapytałem zaciekawiony starym wydarzeniem.
- Całe szczęście nic poważnego. Byliśmy tam we dwóch, ale rozrzuciliśmy flary. Ktoś chyba zastawił jakąś pułapkę na zombie i przez przypadek ją aktywowaliśmy. Był to ładunek wybuchowy, ale zdołaliśmy szybko uciec z miejsca wybuchu. Od tamtej pory uważaliśmy trochę na to co się dzieje – powiedział uśmiechając się -  Swoją drogą gratuluje pracy, dostałeś świetne stanowisko –  dodał.
                Każdy z nas dostał pracę. Józef oczywiście został księdzem ze względu na swoje doświadczenie. Medyk, przyjaciel Łysego, dostał również uprawniony zawód. Zajmował się chorymi i rannymi w lecznicy. Dwójka żołnierzy wydawała się być porządnymi ludźmi. Z tego co słyszałem od jednego z nich stracili jednego z przyjaciół przy Czwartym Posterunku. Rozumiałem jakim bólem musiała być ta strata więc nie pytałem o więcej. Sam sobie wyobrażałem co by się stało gdybym musiał stracić Erniego lub Cinka. Podobny szok zresztą przeżyłem przy stracie Goku i Natalii.
                Dwa dni temu spędziłem trochę czasu z Miczi. Okazało się, że jej droga była najbardziej bolesna. Słyszałem o tym co zrobili jej Dalion oraz jeden z ludzi Łapy. Gdybym tylko mógł ich spotkać to na pewno nie uciekliby, dorwałbym ich i wymierzył sprawiedliwość. Żałowałem, że nie udało się tego zrobić dawno temu, w Królowym Moście.  Gdyby wtedy nie przeszkodziła nam Łapa to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
                Miczi również pochwaliła się, że dostała pracę w biurze. W miejscu, w którym się z nią spotkałem. Miała tam pomagać w paru formalnych sprawach, więc była zadowolona ze spokojnej fuchy. Wiedziałem, że jest osobą dosyć zorganizowaną i niesamowicie odważną, więc patrzyła z uśmiechem na to co nas czekało. A czekało nas jeszcze sporo do zrobienia. Odbicie siostry Łapy, pokonanie Karła, dowiedzenie się co tak naprawdę stało się z Natalią i wiele innych.
                Łowca, który cieszył się z odzyskanej wolności dostał dosyć dziwną pracę. Pomagał przy wzmacnianiu barykad, budowania kolejnych fortyfikacji oraz różnych pracach. Zdziwiło mnie to, że nie dostał się do Czerwonych Flar lub do jakiejś formacji snajperów. Dlatego też nie nosił swojej broni przy sobie, tylko trzymał ją w półce w domu. Co prawda nikt z nas nie nosił tu broni w środku Ostoi, ale to było uwarunkowane tym, że było tutaj po prostu bezpiecznie.
                Wjechałem ręką leniwie pod kołdrę, żeby spotkać się z tym charakterystycznym dreszczem emocji przy dotknięciu ciała Łapy i jak zawsze się nie zawiodłem. Przejechałem delikatnie palcami po jej brzuchu, skręcając między piersiami do szyi. Następnie obróciłem ją w moją stronę i pocałowałem.
- Muszę iść – szepnąłem po cichu.
- Wrócisz tutaj dzisiaj? – zapytała.
- Postaram się – obiecałem wstając i ubierając się.
                Po chwili opuściłem jej mieszkanie i kiwnąłem głową do Łysego, który akurat wchodził do swojego mieszkanka. Żołnierz był cały spocony, widocznie nie zaprzestawał treningu w wolnej chwili. Chciał być w jak najlepszej formie. Schodziłem szybko pokonując po dwa schodki na raz. Gdy byłem już na parterze, przy wyjściu, wpadłem na kogoś. Chociaż byłem tu już tydzień niektóre osoby widziałem po raz pierwszy i to była jedna z nich. Gdy przyjrzałem się odrobinę niższemu ode mnie blondynowi otworzyłem usta z wrażenia. Poznałem te wesołe rysy twarzy i charakterystyczny uśmiech. To był Krystian. Znałem go również z Internetu, ale w przeciwieństwie do Pablorda, widziałem jego zdjęcia wcześniej. On widział mnie też i gdy tylko mnie zobaczył zareagował z równie wielkim zdziwieniem.
- Bobru? – zapytał szokowany, przyjemnym, dźwięcznym głosem.
- Krystek!? Co ty tu robisz? – zapytałem zdziwiony. Krystek pochodził z południa Polski, mieszkał całkiem niedaleko Pablorda i widocznie również wpadł na pomysł dotarcia tutaj.
- A wiesz, trzeba jakoś żyć – powiedział uśmiechając się.
- Jezu stary, naprawdę myślałem, że poza Pablordem i Dziarą nie spotkam tu nikogo znajomego, a tu takie zaskoczenie – powiedziałem przytulając go po przyjacielsku.
- Ha! Może masz ochotę wyskoczyć na jakieś piwko do baru? – zapytał uśmiechając się. Był ubrany w strój roboczy, więc podejrzewałem, że pracuje tak jak Łowca, jako budowniczy.
- Słuchaj teraz trochę się spieszę, ale co powiesz jakbyśmy spotkali się za jakąś godzinkę? W ogóle mieszkasz w tym budynku? – zapytałem.
- Tak. Na drugim piętrze, mieszkanie numer dwadzieścia – powiedział ocierając pot z czoła – To co za godzinkę w barze?
- Jasne – odpowiedziałem z entuzjazmem wychodząc na zewnątrz. Wciągnąłem głęboko powietrze w płuca. Krystek nie był osobą, której się tu spodziewałem, ale cieszyłem się, że udało mu się dotrwać aż tutaj. Zostawiając jednak na razie przyjaciela z tyłu wyszedłem na świeże, chłodne, wieczorne powietrze.  Zacząłem iść powoli w stronę Kwatery Głównej. Miałem nadzieję spotkać tam Erniego. Opowiedział mi on ostatnio jak przeżył drogę z Supraśla do Torunia, ale wciąż nie mogłem się nacieszyć jego obecnością. Był ze mną od samego początku, więc liczyłem na niego, jak na nikogo innego.
                Z ciekawszych osób w Ostoi poznałem prawie każdego z Czerwonych Flar. Nie miałem jeszcze przyjemności poznać dziewczyny o imieniu Agnieszka, która była teraz gdzieś na południu, przy Pierwszym Posterunku, oraz Mpd. Podobno wracał już do siebie, ale utracił rękę, a wraz z tym możliwe, że zostanie pozbawiony statusu Czerwonej Flary.  Pozostali ludzie z zespołu wydawali się być w porządku. Pablord i Dziara byli oczywiście moimi znajomymi, a resztę poznawałem stopniowo. Jonasz wydawał się być wesołym, ale również twardym ocalałym. Otyły mężczyzna świetnie radził sobie z walką wręcz i strzelał z niesamowitą celnością. Poza tym pił za trzech. Filip, który wpadł tutaj parę dni temu aby przekazać raport z Czwartego Posterunku, był trochę cięższy do polubienia. Wydawał się być cholernie ambitny, ale co za tym idzie chamski i zapatrzony w siebie. Mimo tego słyszałem, że jest jednym z bardziej niebezpiecznych ludzi tutaj i zdecydowanie lepiej mieć go po swojej stronie.
                Wiktoria, druga dziewczyna będąca w zespole Czerwonych Flar wydawała się być żywcem wyciągnięta z jakiegoś filmu akcji. Blond włosy spięte w kok, wysportowana sylwetka, szare oczy i bezwzględny wyraz twarzy. Mimo tego była całkiem przyjacielsko nastawiona do reszty. Był jeszcze Maciek. Wydawał mi się być spokrewniony z Mpd, też nieco niezdarny, bardzo gadatliwy i użyteczny bardziej w planowaniu niż w walce. Miał grzywę koloru ciemnego blond i nienaturalnie białe, jak na te czasy, zęby.
                Oprócz Czerwonych Flar, miałem przyjemność, a może i nieprzyjemność poznania Szeryfa. Był on podobnie jak Dziara i Karzeł jednym z najważniejszych mieszkańców Ostoi i utrzymywał porządek wewnątrz obozu. Nie można było robić wielu rzeczy, a sam mężczyzna wydawał się przestrzegać przepisów, które panowały przed wybuchem apokalipsy. Był wysokim brunetem, zawsze noszącym kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, ubranym w typowy mundur policyjny, z naszywkami T.O.O. Sprawiał wrażenie dobrego człowieka, chociaż czasami ciężko było znosić jego dziwactwa. Dwa dni temu wyprowadzał pijanych ludzi z baru, gdy ci nie dali chodzić o własnych siłach. Co jednak było najgorsze zamiast prowadzić ich do domu, zabierał ich do izby wytrzeźwień.
                Ryszard był chyba najmilszy z wszystkich dowódców barykad, no może nie licząc Giganta, który dostał fuchę dowódcy północnej barykady.  Szedłem dalej, wkraczając powoli w ciemną strefę miasta, gdzie z tego co wiedziałem były wieczne problemy z latarniami. Zajmował się nimi elektryk Edek. Starszy facet z siwym wąsem, był bardzo przyjemny i po prostu można go uznać za stereotypowego staruszka. Opowiadał mi ostatnio przez godzinę, co się dzieje z tymi latarniami i gdyby nie wezwanie od Karła w tamten dzień to prawdopodobnie męczyłby mnie przez kolejne parę godzin.
                Karzeł był pod moją stałą obserwacją. Dziara nie wyjawił nam jeszcze szczegółów planu, ale chciałem na własną rękę ocenić czy rzeczywiście Karzeł był takim człowiekiem, za jakiego go uważał dowódca Czerwonych Flar. W sumie poza paroma decyzjami, których ja bym nie podjął nie zauważyłem w jego zachowaniu nic dziwnego. Miałem nadzieję, że Dziara nie będzie nas dłużej trzymał w niepewności i dzisiaj zdradzi nam, co mamy robić dalej.
                Gdy dotarłem pod drzwi kwatery otworzyłem je bez pukania własnym kluczem. Wszedłem do środka i zobaczyłem przy tym samym stole, co ostatnio, cztery osoby. Oprócz Dziary, Erniego i Pablorda był tu jeszcze Jonasz. Przywitałem się z wszystkimi i zaczęliśmy zebranie.
- Wszyscy gotowi? – zapytał Dziara – Nie zajmę wam dzisiaj dużo czasu. Po prostu mam do przekazania parę informacji. W ogóle jak ci się podoba praca Czerwonych Flar Bobru? – zapytał mnie.
- Jestem dumny z tego, że dołączyłem do tej grupy – odpowiedziałem klepiąc się ochoczo po flarze, która ciążyła mi w kieszeni spodni.
- Teraz w końcu zobaczysz jak wygląda nasza praca na zewnątrz – wtrącił się Pablord uśmiechając się od ucha do ucha.
- Na zewnątrz? – spytałem.
- Tak. Wysyłam was do Trzeciego Posterunku. Ciebie, Pablorda, Jonasza i Wiktorię. Musicie mi zdać raport, bo tamci ostatnio nie odzywają się do nas i obawiam się, że Gang mógł ich zaatakować i przejąć – wyrzucił z siebie Dziara bawiąc się nożem motylkowym w rękach.
- To daleko stąd? – zapytałem z zainteresowaniem.
- Niecałe sto kilometrów. Posterunek znajduje się pod Grudziądzem. Zobaczycie czy wszystko jest ok i wracajcie – rozkazał Dziara.
                Cała nasza trójka przytaknęła.
- Co do ciebie Erni, to kiedy zamierzasz wyjechać? – zapytał Dziara.
- Za dwa dni z rana. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia, muszę przepakować autobus i zebrać osoby. Oprócz Cinka wezmę jeszcze kogoś, bo ostatnim razem było zbyt niebezpiecznie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? – powiedział Erni.
- Spoko. Jeżeli potrzebujesz dwóch osób do pomocy to nie ma problemu, tylko nie bierz nikogo z Flar. Potrzebuje ich na miejscu – stwierdził tajemniczo czarnowłosy.
- Jasne, może wezmę kogoś z Królowego Mostu, jeszcze zobaczę – odpowiedział Kiciuś.
- Świetnie, najważniejsze ustalone teraz tylko jeszcze parę ogłoszeń – zrobił pauzę, żeby popić whisky ze szklanki – Karzeł prosił was żebyście wpadli do niego jutro w południe. To coś związanego z tym kanibalem, który jest w uwięzi od jakiegoś czasu.
Czyżby miał coś do powiedzenia? Jakub odkąd został zamknięty nie chciał nic mówić. Powtarzał tylko, że to nie on zabił Natalię. Byłem ciekaw co powie teraz.
- Dobrze – odpowiedziałem razem z Kiciusiem.
- Dodatkowo jutro prawdopodobnie odzyskamy Mateusza. Filip go tutaj podrzuci, razem z ludźmi, którzy zostali tam przy ostatniej wyciecze Zbłąkanego Ocalałego. Chyba wiesz o kim mowa, co Erni? – zapytał Dziara.
- Tak. Został tam taki staruszek i dziewczyna, bodajże Klaudia.
- Świetnie. To tak na odchodne powiem tylko, że to o czym rozmawialiśmy podczas twojej pierwszej wizyty tutaj Bobru zaczyna się rozwijać – powiedział tajemniczo, żeby nie zdradzać planu w obecności Jonasza.
- Szefie mam jeszcze pytanko – zapytał właśnie on – Co z Agnieszką? Nie powinna już wrócić?
- Spokojnie, to duża dziewczyna poradzi sobie – odpowiedział – Jak nie odezwie się przez parę dni to wyśle kogoś na Pierwszy Posterunek. A teraz idźcie już. Przed wami sporo pracy! – powiedział po czym odwrócił się plecami i poszedł sobie nalać więcej alkoholu. Odwróciliśmy się i opuściliśmy Kwaterę Główną. Kiciuś powiedział coś o tym, że musi przygotowywać swoje sprawy i ruszył na południowy wschód, do garaży. Jonasz wrócił na strefę mieszkalną, a ja zacząłem powoli iść na zachodnią stronę Ostoi, gdzie miałem spotkać się z Krystkiem. Zaproponowałem Pablordowi, żeby poszedł ze mną.
                Gdy szliśmy i z ciemnych uliczek dostaliśmy się na te oświetlone zapytałem go o coś, co nurtowało mnie od jakiegoś czasu, gdzieś w głębi umysłu.
- Czy myślisz, że to co robi Dziara jest dobre?
Mój towarzysz przez chwilę szedł w milczeniu jakby nie usłyszał pytania. Nagle jednak odwrócił się twarzą w moją stronę i powiedział.

- Nie.

5 komentarzy:

  1. Ty czytasz książki w bibliotece a ja z taką samą zachłannością czytłem ten rozdział :D Ogulnie fajnie takie spokojne ale ja tak to czyałem to tylko bicie serca słyszałem jak na łożu śmierci. Brawo ciekaw jestem czy bobru dowie się, że to Łapa zabiła Natalię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuu wyczuwam zdrade. Albo Przeciw Dziarze albo przeciw Dziarze iBobrowi. Mam nadzieje ze jednak zabija karla i Krolowy most zostanie po jednej stronie ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie, jest co czytać na zajęciach :D

    "Tego nie wiedziałem, ale zależało mi na tym, żeby było jej dobrze, więc od razu po ceremonii udałem się do niej." Czy tylko ja mam tu jakieś dwuznaczne myśli? :P

    "Słyszałem o tym co zrobili jej [MICZI] Dalion oraz jeden z ludzi Łapy " Jakoś mi się to nie spodobało, że dowiedziałeś się o jej losie przez kogoś innego. To jest tak prywatna sprawa, że nie powinna wypłynąć na światło dzienne. Chyba, że Miczi sama by o tym opowiadała. Kto wygadał? Pablord albo Mpd. Powinni byli zatrzymać to dla siebie. W ogóle ja to nie lubię plotkować o ludziach xD

    Ogółem bardzo dużo nowych postaci przez co połowa rozdziału wygląda jak ich charakterystyka. Rozumiem jednak, że chciałeś ich jakoś przedstawić. Nie wiem tylko czy wprowadzanie tak dużej ilości bohaterów w jednym rozdziale jest dobre, ponieważ wszyscy zaczynają się mylić. W sumie King też zawsze naćka tych bohaterów na początku, że trzeba sobie notatki robić xD

    Nagle zainteresował mnie sam wątek pracy flar. Nie wiem jak to określić, ale temat "jak oni pracują" wydał mi się dużo ciekawszy niż odbijanie młodej gang i wszystko inne. Liczą się teraz ich wyprawy! Może przez to, że lubię kino akcji bardziej od tego gdzie fabuła jest oparta na intrygach i niedomówieniach. Oczywiście to też jest fajne, ale tak jak mówię, ta praca czerwonych flar mnie zaintrygowała.

    Ciekawi mnie jeszcze, czy Jakub powie, że to Łapa zabiła. W sumie szkoda, że znamy sprawcę. Tak to na podstawie poszlak w opowiadaniu moglibyśmy się plątać i mylić w typach kto to zrobił :D Mimo wszystko nie sądzę by łapa poniosła konsekwencje. Uważam, że dostała takie stanowisko, które wykorzysta do własnych celów zanim ktokolwiek połapie się o co chodzi. Przewiduję, że Jakuba powieszą dla przykładu. I to będzie ten moment, kiedy Bobru zrozumie, że Karzeł jest zły. Choć na chwilę obecną ja tak nie uważam. Nie ufam ani karłowi ani Dziarze. Wyglądają na osoby, które tak naprawdę martwią się o własne interesy, a wyniosłe idee są tylko przykrywką. A skoro ten tom ma być pełen przekrętów to myślę, że dziara robi wodę z mózgu Bobra, a później się okaże, że to dziara był zły bo wrobił bobra w jakiś przekręt :D Myślę, że ten tom nas będzie zaskakiwał :D

    Na chwilę obecną to tyle, życzę weny i czasu :)

    I mam takie niedyskretne pytanie, czytasz komiksy TWD?

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam od razu dwuznaczne myśli ^^

      Miczi opowiedziała Bobrowi swoją historię, Mpd (Mateusz) wciąż jest na Trzecim Posterunku po ugryzieniu, więc jedynie Pablord i Kiciuś mogli opowiedzieć jej historię, ale są spoko i tego nie zrobili :P

      Tak ten rozdział skupia się na przedstawieniu nowych postaci, bo jednak obóz w Toruniu jest o wiele większy od Królowego Mostu i zdecydowałem się troszkę poopisywac, zebyście wiedzieli co się dzieje i z kim tam nasi bohaterowie się zmagają :D Notatki są i staram się nie pogmatwać tego wszystkiego ^^

      Fabuła w tym tomie będzie opierała się na ciekawej mieszance akcji i intrygi. Właściwie mam nadzieję, że jakoś to pójdzie z tym połączeniem, staram się żeby było jak najciekawiej :D Czerwone Flary będą miały dobre przygody w tym tomie, to mogę zapewnić ^^ (rozdział 7 będzie bardzo fajny, już teraz mogę zapowiedzieć :>)

      Wątek Jakuba myślę, że będzie ciekawy dopełnieniem całej akcji. Cała akcja mi narazie (według moich czytelników przedpremierowych) wychodzi dobrze, wątek Dziary jest bardzo dobrze rozwijany, z Karła wątkiem gorzej sobie radze, ale staram się to naprawić.

      Czytam komiksy TWD, na razie doczytałem do tomu 21 włącznie :)

      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Kurde, zapowiada się nieźle. Świetny klimat. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń