sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 3: Upadek

Rozdział 3 jest wyjątkowo krótki, porównywalny długością z rozdziałem 1. Jest tu jednak trochę akcji i niezbędne dla dalszej fabuły motywy. Kolejny rozdział będzie dosyć szybko, chcę jak najszybciej zacząć wam wrzucać konkretną akcję ;) Jak zwykle polecam odpalić dobrą muzykę, przeczytać, a następnie polecić bloga dla znajomych oraz komentować i udzielać rad, co mogę poprawić :D

Korekta: Pablord

-----------------------------------------------------------

Rozdział 3 : Upadek


Drzwi puściły w ostatniej chwili. Pchaliśmy z całej siły, kiedy Bochen z Ernim odganiali pierwsze zombie, dobierające się do nas. Naprawdę przestraszeni, wbiegliśmy do klatki schodowej widząc  tylko jedną drogę, na górę. Pozostałe odnogi to były ślepe uliczki, prowadzące do mieszkań i korytarz kończący się windą. Nie mogliśmy ryzykować czekaniem na maszynę, która i tak zapewne nie działała.
Ruszyliśmy sprintem, przeskakując po parę schodków naraz i zatrzymując się dopiero na najwyższym piętrze. Stały tutaj szafki, wyrzucone prawdopodobnie przez jednego z poprzednich mieszkańców bloku. Bez słów wzięliśmy jedną z Ernim i zastawiliśmy drogę ze schodów. Wciąż było słychać wchodzące niżej zombie. Nieznajoma wraz z Bochenem sprawdzali pobliskie drzwi, lecz wszystkie albo były zamknięte, albo odkrywały opustoszałe mieszkania, które mogły nas jedynie zgubić :
Co teraz kurwa? – wrzasnął Goku, patrząc na czubki głów szwendaczy wspinających się na schodach.
Spójrzcie tutaj! – zawołała uradowana dziewczyna, wysuwając drabinę na dach.
Myślicie, że to dobry pomysł? – zapytałem, przesuwając kolejny element szafy na schody.
Chyba nie mamy innego wyjścia bracie – powiedział spokojnie Erni, sprawdzając stabilność barykady — Nie jesteśmy gotowi na odpieranie ataku takiej grupy. Musimy się stąd wydostać i jak najszybciej realizować nasz plan. Nie mamy czasu…
Zostawiając za sobą barykadę i zbliżające się żywe trupy, ruszyliśmy drabiną na taras widokowy. Ja wszedłem ostatni. Wszyscy byli zamurowani zastałym widokiem. Ktoś zaklął paskudnie. Ulica z której dostaliśmy się do budynku była całkowicie osaczona. Wielu z martwych, właśnie w tej chwili, wchodziło do budynku, a drugie tyle było już w środku. Podszedłem do drabiny i wsunąłem ją ponownie na górę, aby odciąć zombie szybszą drogę na dach. Nie byłem pewien tego, czy potrafią się one wspinać. Mój umysł nie był w stanie ogarnąć tego wszystkiego. Ci wszyscy martwi ludzie. Kiedyś byli częścią mojego życia, a teraz czołgali się, aby mi je odebrać.
Rozejrzałem się po okolicy. Park przy operze wydawał się czysty. Mieliśmy świetną okazję, żeby ruszyć w tamtą stronę, jedyną przeszkodą było dziesięć metrów wysokości. Wszyscy z grupy, oprócz Erniego, rozglądali się uważnie szukając jakiejkolwiek szansy na normalne zejście. Niestety taras był położony tak, że niemożliwym było wejście stąd na dach, ani zjechanie w jakikolwiek sposób. Oprócz tego, męczyła mnie jeszcze jedna rzecz :
Hej – skierowałem słowa do nieznajomej, która spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczyma – muszę ci zadać ważne pytanie… Czy ty w ogóle planujesz iść z nami?
Dziewczyna zastanawiała się trochę. W końcu usłyszałem jej głos :
 Tak… O ile będę mogła. Moja rodzina nie żyje. Dostałam  wiadomość od brata, który ucieka stąd wraz z dużą grupą ludzi na północny zachód. Potrzebuje pomocy… — ostatnie słowa przypominały bardziej płacz niż stwierdzenie. Spojrzałem na Erniego. Wiedział, że to komplikuje nasz plan. Ze szkoły mieliśmy wyjść we dwóch. Jest nas pięcioro. Wiedzieliśmy, że musimy ze sobą pogadać, ale obaj zrozumieliśmy, że nie czas i pora na to. Szczególnie, że usłyszeliśmy nagły huk, oznajmujący, że barykada została sforsowana.
 Momentalnie w dziurze zobaczyliśmy hordę ohydnych mord i wyciągniętych resztek rąk, próbujących nas złapać. Nie zwlekając wyciągnąłem nóż i zacząłem ciąć szybkimi ciosami w dół, mając nadzieję, że okaleczę je, albo chociaż na chwilę zatrzymam. Każde palce, które pojawiały się na dachu, zostawały natychmiastowo ucinane. Śniadanie podchodziło mi do gardła, ale wiedziałem, że muszę to robić, bo inaczej wdrapią się tutaj i zginiemy.
Bochen tymczasem wypatrzył całkiem wysoki tir stojący tuż pod blokiem, do którego nie mieliśmy aż tak wielkiej odległości jak do ziemi. Czarnowłosy przedstawił swój plan reszcie i pierwszy wychylił się za barierkę, szykując się do skoku. Ja osłaniałem resztę. Nie liczyłem ile czego uciąłem, ale byłem pewien, że okaleczyłem przynajmniej dziesięciu. Niestety trupy zaczynały się wspinać. Jeden z nich o mało nie złapał mnie i gdyby nie szybka reakcja Erniego, byłoby po mnie. Bochen denerwował się, a odgłosy agonii za jego plecami nie pomagały. Przełamał się jednak i skoczył. Usłyszeliśmy dźwięk wginanej blachy i po chwili okrzyk oznajmiający, że nic mu się nie stało i jest całkiem bezpiecznie. Co lepsze, miejsce, na które skoczył nie było otoczone przez zombie, które wciąż były po drugiej stronie budynku.
Zaraz po Bochenie skoczył Goku i Nieznajoma. Kiedy Erni wchodził na barierkę, na tarasie było już pięciu szwendaczy, którzy wspięli się po trupach swoich kumpli. Gdyby ktoś obserwował tą sytuację z środka budynku, zobaczyłby mnóstwo zombie, które ogarnięte żądzą mordu, próbowały wspinać się po sobie, żeby tylko zatopić zęby w ciele człowieka. Osłaniając Ernesta zamachnąłem się na pierwszego, pozbawiając go równowagi i odpychając nogą. Drugiego i trzeciego po prostu wepchnąłem z powrotem do dziury.  Kiedy Kiciuś krzyknął, żebym skakał, bez wahania wszedłem na barierkę.
Kiedy przygotowywałem się do skoku, poczułem rękę na nodze. Złapała mnie mocno. Mój nóż odruchowo poleciał i wbił się w głowę zombiaka który mnie złapał. Cios trafił prosto w usta zombie i zatopił się głęboko w gardle. Niestety, ja straciłem równowagę i spadłem. Moja broń została nade mną.  To zaburzyło kompletnie i tak niepewny skok. Czułem jak przekręcam się podczas lotu, a ciężarówka jest coraz bliżej. Trafiłem ręką w krawędź dachu auta i zemdlałem.
                Powoli zacząłem odzyskiwać przytomność. Czułem, że leże na czymś miękkim. Ręka bolała. Ostrożnie spróbowałem otworzyć oczy. Znajdowałem się w jakimś mieszkaniu. Słońce wkradało się przez żaluzje, oślepiając mnie. Podniosłem się ostrożnie i odruchowo sprawdziłem kieszenie. Już pamiętam - straciłem moją główną broń, długi nóż do mięsa, który pozostał w głowie jednego z zombie na tarasie przy szkole. Całe szczęście miałem jeszcze podręczny wojskowy nóż, który był krótszy, ale nawet bardziej zabójczy. Spojrzałem na swoją rękę. Bolała, ale najwyraźniej nie była złamana, bo mogłem nią ruszać. Wstałem i wyszedłem do sąsiedniego pomieszczenia, którym była kuchnia. Przy stole siedzieli moi kompani: Nieznajoma, Bochen, Goku oraz Kiciuś. Wyraźnie ucieszyli się na mój widok :
Stary! Aleś nam stracha napędził! Myślałem, że zginiesz od tego upadku – powiedział Kiciuś, wstając i podchodząc do mnie.
Która godzina? Nasz plan… — wyszeptałem, przerażony faktem, iż mogłem tak leżeć nawet od paru godzin – Gdzie my w ogóle jesteśmy?
Jak upadłeś, szybko z Ernim podnieśliśmy cię i przetransportowaliśmy do pobliskiego bloku. Całe szczęście zero zombie. Było całkowicie czysto. No i od upadku minęło z dwie godziny – odpowiedział Bartek.
Kurwa… — ze złości kopnąłem w pobliską szafkę.
Nie martw się, wszystko załatwiłem – uspokoił mnie Kiciuś – Dzwoniłem do Eryczka, wygląda na to, że zasięg nie padł jeszcze kompletnie. Ma być za jakąś godzinę w parku przy operze, ale spokojnie – powiedział widząc złość, na mojej twarzy – nic mu nie będzie. Oprócz niego i Natalii idą również dwaj inni. Bartek i Damian, pamiętasz, te ziomki z działki.
Uspokoiłem się. Podszedłem do okna i wyjrzałem. Długa ulica ciągnąca się w głąb miasta. Widziałem operę i park będące naszym kolejnym celem, oraz pojedyncze zombie, szukające kolejnego źródła pożywienia. Nie wyglądało to zbyt zachęcająco, ale musiałem być podporą dla moich przyjaciół:
A więc wychodzimy stąd wszyscy, zgarniamy resztę i kontynuujemy nasz plan? – spytałem kolegę.
Dokładnie.

15 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest lepszy od poprzedniego i dostrzegłam tylko jeden błąd chociaż pewnie wyjdzie, że jestem ślepa ;) Zamiast wypchnąłem (bo wypchnąć to ty możesz kogoś z samochodu) wepchnąłem :) Tak to reszta wydaje się prawidłowo składniowo :) Zapraszam na www.wybrankamroku.blogspot.com Skończyłam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No ładnie, ładnie... jest coraz ciekawiej i popieram przedmówcę... Powinno być wepchnąłem a nie wypchnąłem.
    http://pierdolkowaty.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ale nie lubie jak tak szybko rozpoczyna sie akcja i jest taki krutki wstęp ale i tak super

    OdpowiedzUsuń
  4. ok... (przeczytałam póki co kilka pierwszych linijek) mogę prosić o spis postaci? I najlepiej rozdział w którym się pojawiają...bo nie ogarniam chwilowo...ostatnio był: Erni, Bochen, Bobru i jakaś dziewczyna...może to tylko ja nie ogarniam -> na kanał zaglądam sporadycznie -> nie wiem kto jest dokładnie kim...help...zlituje się ktoś i wyjaśni takiemu głupkowi jak ja?

    ps. Wszystkie poprzednie rozdziały czytałam w nocy z telefonu...mogłam coś przeoczyć

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział I:
    Bobru
    Rozdział II:
    Bobru
    Erni (Kiciuś)
    Bartek (Goku)
    Nieznajoma (Dziewczyna)
    Bochen
    Rozdział III:
    To samo co na górze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za tak szybką odpowiedź ^^ - chyba po prostu nie zakodowałam tego "Bartek" x.x -> już nigdy nie będę czytać w nocy...(5 min później) A kogo ja oszukuję i tak będę czytać po nocach!

      Jeszcze raz dzięki Boberku...*rzuca mu patyk* (wtf?)

      Usuń
  6. Pomijając to, że dawni znajomi przemienieni w zombie czołgali się, żeby odebrać bohaterowi schody, to nie rzuciły mi się w oczy inne niefortunne sformułowania, czy błędy.
    Do czego mogę się przyczepić - strasznie mieszasz czasy, albo piszesz w czasie przeszłym, albo teraźniejszym, a nie jedno zdanie tak, drugie tak (albo pół zdania tak, drugie pół inaczej), zwróć uwagę na to, bo zdarza się to często, we wszystkich rozdziałach.

    Żeby nie było jakichś dalszych nieporozumień, co powiesz, Bobru, żeby zrobić okienko w menu po prawej ze spisem postaci i krótkimi opisami (albo przynajmniej spis ksywek i faktycznych imion tych postaci, żeby była ściągawka dla mniej ogarniętych)?
    Nawet jeśli powoli postaci będą ginąć, albo od grupy odłączać i nie zawsze będzie ten sam skład, to można ten spis prowadzić w kolejności "appearing on screen" i najwyżej tych najważniejszych fabularnie jakąś pogrubioną czcionką wyróżnić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Czekam na kolejny rozdział dzisiaj <3
      PPS Niby jak jest mniej błędów, to i mniej komentarzy, ale przemyśl może ponownie tę oferowaną szuszurdeczną korektę, bo może się przydać ;)

      Usuń
    2. Spis postaci to doskonały pomysł i zajmę się tym zaraz. Co do pisania w różnych czasach to niestety się zdarza ;/ Raczej nie będę dał rady poddać tego korekcie, może kiedyś, ale dziękuje za uwagę. Później będzie tego trochę mniej, tak mi się wydaję :)

      Usuń
  7. Niebo. Ziemia :D Jak dokładnie sformatowane xDD Ale Cię przygieli xD

    Ilość postaci. Oj tam, oj tam. King jest w tym mistrzem. Milion na raz. Wtedy to się myli xD Choć ja pamiętam, że też robiłam spis postaci (Boże! Kiedy to było xD) i zawierałam tam informacje na temat danej osoby, których nie pisałam w rozdziałach. Później doszło do tego, że pisałam streszczenia własnych rozdziałów - nie polecam.

    Akcja szybka i sprytna :D Tylko złamanej ręki by tu brakowało :P
    Skoro Zombie potrafią się po sobie wspinać, to takie a'la te z World War Z, ale nadal są wolne i tempe? xD Czy zombie szukając ofiary kierują się wzorkiem / czy zapachem. Może niekiedy wystarczy się nie ruszać, bo ruch przyciąga ludzkie oko? Warto opisać zachowanie zombi w dłuższym fragmencie :D

    Idę dalej czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. mugłbyś dodać zdjęcia z rużnych filmów oraz broń np. siekiere ze zdjęciami lepszy efekt

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej:-) Zaczęłam czytać Twoją powieść i do powyższych uwag dołączam błąd ortograficzny - nie rządza mordu tylko żądza. Zombie rządzą światem, ale czują żądzę mordu XD (Choć ja bym obstawiała, że po prostu kierują się instynktem). Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka! Bardzo mi miło, że ktoś zaczyna czytać (szczególnie, że do projektu w tym roku wracam). To było pisane naprawdę dawno temu i pewnie z czasem usiądę i poprawię cały pierwszy tom, bo jest tutaj krótko i kiepsko jakościowo (o błędach nie wspominając)!
      A błąd oczywiście poprawiłem

      Usuń
    2. Dobrze to znam, też mam historię na blogu, której początki są pełne błędów. Ale masz bardzo ładny styl i dobrze się czyta, poza tym lubię tematykę zombie, więc chętnie przeczytam całość:-)

      Usuń