czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 6: Sklep z bronią

Kolejny rozdział, w którym dowiecie się co się stało z grupą Bobra i czy znalazł swoich przyjaciół przy sklepie z bronią. Pamiętajcie, że jeżeli wam się podobało, zostawcie komentarz i roześlijcie bloga znajomym :)

-----------------------------------------------------------------

Rozdział 6: Sklep z bronią


                Byłem naprawdę blisko celu. Od sklepu dzieliło mnie zaledwie parę pomniejszych ścieżek. Wkroczyłem pewnie w osiedle,  gdzie zobaczyłem jak bardzo się zmieniło, od mojej ostatniej wizyty. Większość domków miała powybijane okna, powyrywane z zawiasów drzwi i ślady sadzy bądź krwi na ścianach. Przy jednej z posiadłości zakończyłem cierpienia zombiaka, który był nabity na płot brzuchem i podziwiając okrutny krajobraz, ostrożnie puściłem się biegiem do przodu.
 Pokonując kolejne zakręty, połamane krzaki noszące ślady ucieczki, właścicieli domów, porozbijane pojazdy oraz pojedyncze Szwendacze, które w większości były zajęte pożeraniem owych właścicieli, zdałem sobie sprawę z czegoś o czym wcześniej nie pomyślałem. Być może była to wina adrenaliny lub zmęczenia, ale teraz dopiero dotarło do mnie, że nie miałem kompletnie żadnego planu. Byłem sam.  Moi przyjaciele, prawdopodobnie uwięzieni i związani, mogli być w sklepie, ale jakie szanse miałem w uwolnieniu ich w pojedynkę?  Miałem do czynienia z przeciwnikami silniejszymi ode mnie, z pewnością bardziej licznymi, a teraz, prawdopodobnie także lepiej uzbrojonymi. Zakładając, że byli oni w sklepie przed innymi ocalałymi, mieli teraz spory zapas amunicji oraz broni palnej. Ja miałem tylko własne umiejętności, spryt i dwa naboje w magazynku. 
Niestety nadszedł koniec mojego planowania bo przede mną, w odległości około stu metrów, zobaczyłem sklep. Musiałem działać spontanicznie. Zalała mnie fala adrenaliny, kiedy zobaczyłem, że przed militariami stoi czterech kumpli Alexa w tym  Cinek.  Pomyślałem teraz jak bardzo go nienawidzę. Kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, zaledwie parę lat temu pomyślałbym o tej sytuacji jako o takiej w której stoje z nim tu i planuje jak zniszczyć naszych wspólnych wrogów. Fatalnie.
Z tego co zdążyłem zauważyć, nie próżnowali przez ostatnie dwanaście godzin. Przed sklepem stały dwie furgonetki, nie zauważyłem moich przyjaciół, jednak po chwili dotarło do mnie, że prawdopodobnie są w sklepie z Alexem, Goliatem i resztą ferajny i zbierają wszystko co się da. Widziałem, że oba wozy były obładowane zapasami jedzenia, picia, lekami i bronią. Niesamowite jak grupa czternastu idiotów uzbierała tego tyle, dodatkowo posiadając zakładników. Teraz zacząłem się zastanawiać jak podejść prostą uliczką bliżej sklepu, żeby móc działać dalej. Wtedy wpadłem na pomysł.
 Przeskoczyłem, najciszej jak się dało, pobliski żywopłot i ruszyłem sprintem poprzez posiadłości mieszkańców ulicy, co umożliwiło mi po chwili skrócenie dystansu z stu metrów do zaledwie dziesięciu. Słyszałem urywki rozmów. Zamarłem jednak jak usłyszałem człapanie za mną. W ogrodzie, w którym byłem aktualnie znajdowały się zombie. Były dosłownie parę kroków ode mnie. Nie mogłem się wdać teraz w walkę bo zaraz zostałbym wykryty. Natychmiastowo wpadłem na genialny pomysł i próbując jak najbardziej ucharakteryzować głos warknąłem :
— Ghhhrrrrrr!
Udało się. Cinek i jego kompani zwrócili uwagę na ogródek i bez zastanowienia wypakowali serie z pistoletów, wrzeszcząc jak opętani i zdejmując mi po paru strzałach niebezpieczeństwo z pleców.  Kiedy zimne ciała opadły na mnie, tym razem w pełni martwe, pochwaliłem jeszcze raz głupotę Marcina, który nawet nie myślał o cichym wyeliminowaniu zombie z bliska, co równałoby się wykryciu mnie. Wracając do obserwacji usłyszałem trzask drzwi sklepu.  To był Alex. Krew się we mnie zagotowała od razu jak zobaczyłem jego głupkowaty wyraz twarzy. Wyleciał ze sklepu jak oparzony, trzymając w ręce pistolet i krzycząc :
— Kompletnie wam odwaliło? Wiecie z jak daleka było słychać te strzały? Do kogo strzelaliście?
— Luzuj stary. Ta ulica jest nasza, sam kazałeś nam ją oczyścić. Za płotem były dwa trupy to je zajebaliśmy – powiedział z oburzeniem Cinek.
— Jakoś kurwa nie widzę tych trupów – wypalił Alex.
Zamarłem.
— Zaraz ci je pokaże, serio wyluzuj bo źle z tobą – skontrował Cinek.
Strach mnie sparaliżował. Jeżeli ten cep tu podejdzie i spojrzy za płot na pewno mnie zauważy. Będę musiał strzelać i uciekać. Prawdopodobnie zginę. Drżącą ręką wyjąłem pistolet z kieszeni i gotowy do oddania strzału wycelowałem w górną część płotu. Słyszałem jego kroki. Jeden, drugi, trzeci, był już naprawdę blisko. Zobaczyłem jak opiera rękę na płocie aby pokonać go skokiem. Wybacz mi, powiedziałem cicho gotów nacisnąć spust.
 Wtem usłyszałem strzał. Z wrażenia aż wypuściłem broń. Kto strzelił? Usłyszałem nagle ciężkie kroki z innej części ulicy i wrzask zombie.  Ulga jaka zalała moje ciało była nieporównywalna z niczym innym. Ręka Marcina cofnęła się i usłyszałem jak krzyczy do Alexa i trzech kumpli aby się chowali. Usłyszałem też kolejny strzał i trzask drzwi sklepowych. To był Goliat. Wrzeszczał, żeby szybko wychodzili ze sklepu. Chaos. Kroki, strzały, wrzaski i w końcu upadające ciała zombie. Przez szparę w płocie zobaczyłem kto biegnie. To była ta sama osoba, która strzelała do mnie na drodze do skrzyżowania. Dobiegła z zombie aż tutaj, teraz jednak widocznie ciężko stąpała, a za nią rozciągał się widok postrzelonych trupów.
Po drugiej stronie, przy płocie chował się Cinek z pistoletem pół-automatycznym, Alex przy sklepie z pistoletem w dłoni i cała reszta przy autach za nim. Widziałem moich przyjaciół. Kiciuś wyglądał na pobitego, jego nos wydawał się złamany, chociaż w tych emocjach mogłem źle zauważyć. Nieznajoma stała od razu za nim. Obok stał Goku. Cała trójka miała związane ręce. Obok stała Natalia. Wyglądała na zasmuconą czymś, nie byłem pewien czy to kwestia tego, że myślała, że nie żyje czy raczej tego, iż ostatnie dni były naprawdę ciężkie.  Eryk, Damian i Bartek, jej znajomi, w tym brat Kiciusia nie byli zakłuci. Stali swobodnie, co prawda bez broni, aczkolwiek wolni.
Strzelanina trwała dalej. Mój oprawca zbliżał się z ostatnim zombiakiem, kiedy Cinek i Alex kontynuowali ostrzał. Dodatkowo zauważyłem, że ze sklepu wybiegają zombie. Nie widziałem kto dokładnie je odgania, ale założyłem, że był to Goliat z resztą łebków uzbrojonych w parku w przeróżne bronie do walki wręcz. Mogłem próbować pomóc strzelcowi z skrzyżowania okaleczając Cinka lub Alexa przez płot, ale wiedziałem, że nic to nie da a w ostatecznym rozrachunku chłopak i tak zginie, a mnie również mogłoby to kosztować życie. Pozostawało mi tylko obserwować dalej wymianę pocisków i widzieć jak jeden z kumpli Alexa dostaje w klatkę piersiową i spada z furgonetki na ulicę zostawiając momentalnie ogromną kałużę krwi pod sobą. Ucieszyłem się ogromnie, w końcu jednego wroga mniej. Moja radość była jednak krótka, bo po chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk pustego magazynka. Spojrzałem przez lukę w płocie i zobaczyłem, że Alex i Cinek dalej strzelają, kiedy próbowałem odwrócić wzrok na strzelca z skrzyżowania widziałem jak dostaje prosto w nogę, wywraca się, a spluwa wypada z jego rąk. Strzelanina się skończyła. Alex wstał i ruszył pewnym krokiem do postrzelonego człowieka. Byłem pewien, że teraz albo go dobije, albo pozostawi na pożarcie ostatniego szwendacza, który za nim pełzał i był coraz bliżej. Ten jednak przeładował i pewnym strzałem w głowę rozwalił zombiemu mózg. Zdziwiłem się. Czyżby chciał uratować człowieka, który przed chwilą zabił jednego z jego przyjaciół? Ciała zombie leżące częściowo na mnie zaczynały mi ciążyć, wiedziałem jednak, że to najbezpieczniejsza opcja jaka mi póki co pozostała. Kiedy Alex podbiegał do swojej ofiary obejrzałem się, żeby zobaczyć co się dzieje z ludźmi przy sklepie. Usłyszałem krzyk i byłem gotów nawet wstać i zobaczyć który z moich przyjaciół ucierpiał, jednak po chwili zobaczyłem sikającego z gardła krwią kumpla Alexa i machającego nad nim toporem, Goliata. Widocznie z czternastu dresiarzy zostały tylko dwunastu. Ucieszyło mnie to. Upewniając się, że sytuacja moich znajomych jest stabilna, odwróciłem wzrok w stronę czarnowłosego zdrajcy i o mało nie dostałem zawału, kiedy ciało strzelca z skrzyżowania, zostało brutalnie rzucone o płot za którym się ukrywałem.  Teraz nie miałem szans niczego zauważyć bo sylwetka pobitego zasłoniła całą dziurę. Słyszałem symfonię trzasku kości, kiedy Alex uderzył delikwenta w twarz. Ciche charczenie i dźwięk wypluwanych zębów nie był miły, musiałem jednak być absolutnie cicho inaczej spotka mnie to samo.  Nasłuchiwałem kolejnych ciosów, kiedy ktoś krzyknął :
Wystarcz, zostaw go, niech zdycha, jak na śmiecia przystało – powiedział to ktoś z osób, których nie znam. Usłyszałem tylko splunięcie Alexa i po chwili jego krzyk. Zaczął wrzeszczeć jak potępiony. Gdyby nie fakt, że nie miałem jak wyjrzeć, jestem pewien, że zobaczyłbym zdziwienie na twarzach każdego z ekipy Alexa i mojej. Ciche charczenie konającego przy płocie trupa wstrząsnęło mną dogłębnie. Kolejne co się stało musiało być dosyć brutalne, bo usłyszałem kroki, jęknięcie Kiciusia i ochrypnięty, nasiąknięty gniewem głos Alexa :
— Erni, bądź przyjacielem i powiedz mi jeszcze raz, gdzie jedziemy – jego głos brzmiał tak psychopatycznie, że aż przeszły mnie ciarki. Moje ciało zaczęło drętwieć z powodu siedzenia w jednej pozycji, ale czekałem cierpliwie na to, co powiem mój przyjaciel. Kiedy usłyszałem jego odpowiedź, ze złości tak zacisnąłem zęby, że przez chwilę myślałem, że je połamie. Mimo tego, że nadchodził wieczór, zamroczyło mnie jeszcze bardziej :

— Królowy Most

11 komentarzy:

  1. Bardo fajnie Ci to wychodzi. Oby tak dalej ;) Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. trzyma w napięciu jest po prostu świetnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Popraw tylko "powiem mój przyjaciel" na "powie mój przyjaciel". Fajnie sie czyta. Czekam na kolejne rozdziały:-D pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bombu, mam nadzieję, że historia się szybko nie skończy bo się póki co jest bardzo fajna. Trzyma w napięciu. Czekam z niecierpliwością na następne części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam babcię w Królowym moście i mieszkam dość niedaleko

    OdpowiedzUsuń
  6. Bombu co wiesz o Królowym Moście? Byłeś tam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, jeżdżę tam co wakacje na działkę Kiciusia :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Byłeś może w Załukach (6 km dalej)?

      Usuń
    4. Prawdopodobnie przejeżdżałem rowerem :) Po całej okolicy jeździliśmy z Kiciusiem i Cinkiem :)

      Usuń
  7. Zakończenie w idealnym momencie. Widać różnicę i że teraz lepiej idzie Ci budowanie napięcia i kończenie rozdziałów :D Akcja szybka, szkoda, że nie udało się odbić przyjaciół. Też ciekawi mnie postać, która umarła pod płotem. Jeśli Alexowi było wszystko jedno, powinien go zabić, bo on po pewnym czasie zamieni się w zombie, a tak to jeden mniej.

    Nie wiem tylko czemu tak się zdenerwowałeś na wieść gdzie idą przyjaciele. Dlatego, że to daleko? Bezpieczne miejsce i prowadzi tam nieprzyjaciół? Zbyt ryzykowne miejsce?

    Może wyjaśni się w kolejnym rozdziale :D

    OdpowiedzUsuń