poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 23: Względne bezpieczeństwo

Rozdział 23, kolejny z perspektywy Natalii. Zobaczycie w nim drogę z Czwartego Posterunku do Torunia i związane z nią komplikacje. Poznacie też postać, która z pewnością trafi na listę waszych najbardziej znienawidzonych postaci. Zapraszam do czytania!

--------------------------------------------

Rozdział 23 (Natalia): Względne bezpieczeństwo


                Gdy wyruszyliśmy, słońce dopiero wspinało się po nieboskłonie. Szybko opuściliśmy Czwarty Posterunek i ruszyliśmy na północny zachód.  Wszyscy wypoczęci i zregenerowani, byliśmy pełni sił do ostatniego odcinka podróży. Nie wiedziałam co sądzić o ludziach z Czwartego Posterunku, pomimo, że przyjęli nas dobrze, to zdawało mi się, że traktują nas odrobinę jak więźniów.  Jeszcze prośba o przewiezienie tajemniczego mężczyzny do Ostoi, była czymś zdecydowanie dziwnym.
                Mężczyzna był skuty kajdankami z rękoma za plecami, oraz zakneblowany. Szymon prosił nas, żebyśmy nie wyjmowali mu knebla, bo informacje, które ma są ważne dla Toruńskiej Ostoi. Kusiło mnie jednak, żeby to zrobić. Tajemniczy mężczyzna obserwował mnie uważnie jednym okiem i spoglądał również na Giganta, który siedział obok  Młodej i Egzorcysty.
                Droga, która nam pozostała nie była długa. Zastanawialiśmy się, którą stroną pojechać, żeby dojechać tam bez żadnych problemów. Szymon polecił nam, żebyśmy zabrali się przejazdem nadziemnym, które prowadziło drogą prosto do Torunia. Zdradził nam również dokładne położenie obozu – znajdował się on na obszarze Toruńskiego Starego Miasta. Radził nam żebyśmy wjechali tam od wschodu i powołali się na niego przy bramach, gdy strażnicy zapytają nas co tu robimy.
                Jechaliśmy dosyć szybko, po zjedzeniu śniadania na Czwartym Posterunku nie musieliśmy się na razie martwić o jedzenie. Gigant siedział i ostrzył swój miecz. Pamiętałam przerażenie na jego twarzy jak ostrze utknęło w czterech trupach naraz pod ogrodzeniem Czwartego Posterunku i jak bardzo martwił się o to, że straci ukochaną broń. Całe szczęście ją odzyskał i dostał nawet strój policyjny, który kiedyś nosił, a stracił po wizycie w domu kanibala. Siedział teraz zadowolony i uśmiechnięty od ucha do ucha. Najstarszy, Medyk oraz Łysy nie podzielali jego radości. Byli na pewno smutni po stracie Yetiego, ale wydawało mi się, że Najstarszemu leży co innego na duszy.
                Ranna Kobieta, która przedstawiła nam się jako Ika, siedziała teraz i czytała książkę, którą pożyczyła od jednego z ludzi na Czwartym Posterunku. Odpoczywała. Ja spoglądałam na otaczającą nas drogę. Co mnie dziwiło, na odcinku, na którym jechaliśmy, było teraz sporo zombie. Co prawda nie blokowały drogi, ale gdy nas zauważały to od razu kierowały wzrok w naszą stronę.  Odsłoniliśmy już plandekę, ponieważ było znacznie cieplej i nie musieliśmy już chować się za nią, żeby nie czuć kąsającego, zimnego wiatru.
                Gdy siedziałam na tyłach i obserwowałam tyły naszego pojazdu podeszła do mnie Młoda. Usiadła przy mnie i dołączyła się do obserwacji.
- Wszystko w porządku? – zapytałam.
- Tak. Po prostu czuję się dziwnie, jedziemy do tego Torunia już tak długi czas, a teraz mamy w końcu tam dotrzeć i po prostu… - zaczęła niespokojnie.
- Nie martw się będzie dobrze – pocieszyłam ją, głaszcząc po długich czarnych włosach – Gigancie prawda, że damy radę? – zapytałam, aby jeszcze bardziej upewnić dziewczynkę w tym, że nic nam nie grozi.
- No pewnie! Jesteś z nami mała, ochronimy cię jeśli będzie trzeba – powiedział wesoło Karol, odkładając miecz na bok.
- Ja też jestem tu, żeby ci pomagać – dołączył się do rozmowy Najstarszy.
                Wtedy zobaczyliśmy, że nasz więzień zaczyna się miotać i próbuje wstać. Gigant odruchowo sięgnął po miecz, a ja przytrzymałam Młodą, która przerażona wtuliła się w moje plecy.
- Uspokój się kowboju, bo będę musiał cię uspokoić siłą – krzyknął z przodu wozu Łysy.
Mężczyzna jednak nie dawał za wygraną. Próbował zdjąć knebel barkiem, ale Gigant przytrzymał go i posadził z powrotem na krzesło.  Nasz więzień tupnął ze złością i zaczął coś krzyczeć przez knebel.
- Może pozwolimy mu mówić? – zaproponował Egzorcysta.
- Wątpię, żeby to było bezpieczne – powiedział Najstarszy.
- Możecie się w końcu zamknąć? Droga jest cholernie ciężka. Zostawcie więźnia tak jak jest, szef Czwartego Posterunku tak chciał więc uszanujcie to – krzyknął Łysy.
Wszyscy ucichli. Nie podobała mi się coraz bardziej napięta sytuacja. Niestety nie wiedziałam co zrobić, żeby ją rozluźnić. Spojrzałam na więźnia, a on wciąż patrzył na mnie. Na jego twarzy pojawił się grymas. Czy był na mnie zły? A może po prostu chciał się uwolnić, tego nie mogłam być pewna.
                Wszyscy ucichli i więzień również się uspokoił. Jechaliśmy w spokoju przez pół godziny, gdy przed naszymi oczami pojawiła się większa grupa trupów. Nie mieliśmy innego wyjścia, musieliśmy się zatrzymać, jeżeli nie chcieliśmy narazić wozu na kolejną awarię. Wysiedliśmy niecałe dziesięć metrów od pierwszego trupa. Było ich na drodze około piętnastu, więc nie spodziewałam się większych problemów.  Kręciły się w okolicach wraku kampera stojącego przy drodze. Gdy nas zobaczyły od razu zaczęły pełzać w naszą stronę.
                Nie chcąc ryzykować stanęłam przy Łysym, który pociągnął na start walki serią z karabinu, zabijając dwa zombie.  Sama przeładowałam pistolet i wycelowałam w jednego z zombie. Dopiero za trzecim razem trafiłam w głowę, ale w końcu padł, w bezpiecznej odległości od nas. Gigant oraz Najstarszy ruszyli do przodu, tnąc mieczem i toporkiem w każdego trupa, który się do nich zbliżył.  Egzorcysta trzymał się blisko nas i starał się podcinać trupy i  wystawiać je mi, do czystego strzału.
                Po chwili zostały ostatnie dwa trupy, które były przy Gigancie i Najstarszym. Jeden z nich rzucił się na Najstarszego i powalił go na ziemię. Gdyby nie szybka interwencja Giganta to prawdopodobnie Najstarszy zostałby ugryziony. Udało mu się jednak w miarę szybko strącić trupa i przeciąć mu głowę na pół. Drugiego dobił wywracając go i uderzając nim o beton, aż zgniła czaszka rozprysła się z jej zawartością na zewnątrz.
                Uradowani z sukcesu nie przeszukiwaliśmy nawet wnętrza vana. Po prostu odjechaliśmy dalej. Wróciłam na swoje miejsce na pace i czekałam cierpliwie, aż ruszymy. W końcu pojazd wystartował i po chwili byliśmy już znowu w drodze. Zaczęło się robić zimno, gdyż słońce powoli chowało się na horyzoncie. Nie mogłam się doczekać dłuższych i cieplejszych dni. Zakryliśmy plandeką tyły pojazdu i usiedliśmy. Podróż pomimo naszego wypoczęcia była bardzo męcząca. Wszyscy nie wiedzieli co ze sobą zrobić w jakże denerwującym oczekiwaniu na dotarcie do celu.
                Usiadłam w końcu przy Gigancie i zaczęłam dialog.
- Co myślisz o tym wszystkim? – zapytałam.
- O czym wszystkim? O Toruniu? Sam już nie wiem… Staram się być dobrej myśli – powiedział drapiąc się po brodzie.
- Wydaję mi się, że tam będziemy mogli zacząć od nowa, ale jest tyle niewiadomych… - wyżaliłam się patrząc na towarzysza.
- Na przykład? ­– zapytał.
- Ludzie, którzy tam będą. Czy nam pomogą czy zrobią z nami to co z tym mężczyzną?  Czy jest tam ktoś z Królowego Mostu? – zaczęłam wyliczanie długiej listy kwestii, które pozostawały dla mnie zagadką i odwiedzały mnie w myślach już parokrotnie.
- Daj spokój, jakby chcieli mogliby nas zabić już wiele razy. O ile ci z Posterunku rzeczywiście byli z Torunia, to jestem pewien, że zostaniemy tam mile przyjęci – zapewnił mnie Gigant – Zauważyłaś jak zareagowali jak usłyszeli, że jesteśmy z Królowego Mostu? Coś musi być na rzeczy. Nie zdziwiłbym się, naprawdę, jeżeli byśmy spotkali tam kogoś z naszych – powiedział uśmiechając się szeroko.
                Jego słowa jak zwykle mnie odrobinę podniosły na duchu i siedziałam już cicho. Po prostu czekałam. Więzień, siedzący naprzeciwko nas, ciągle się rzucał, ale ostatecznie spotykał się tylko z przekleństwem rzucany przez Łysego i uspokajał się.  Gdy dojechaliśmy jednak nad przejście nadziemne to zupełnie oszalał. Zaczął się rzucać i tupać, oraz starał się krzyczeć i zdzierać knebel. Nie wiedziałam o co mu chodziło, ale teraz nawet ja czułam niepokój.
- Ten pojeb jest szalony – skwitował Łysy zatrzymując pojazd – Zróbmy sobie tutaj małą przerwę, chyba trzeba będzie jednak z nim porozmawiać.
- Mogę pójść i spojrzeć na ulicę pod nami? – zapytała Młoda.
- Sama na pewno nie – odpowiedziałam szybko.
- Ja mogę się z nią przejść – włączył się Najstarszy.
- W takim razie się zgadzam. Tylko uważajcie, nie wiadomo czy nie ma tu zombie – powiedziałam obserwując jak dziewczynka i chłopak zeskakują z paki.
                Cały most był w całkiem niezłym stanie, chociaż leżało tutaj parę ciał zombie oraz trzy czy cztery ciała ludzi, którzy już nie żyli.  Nie ruszały się jednak, więc musiały być martwe. Nie widziałam jeszcze nigdy śpiącego zombie. Po opuszczeniu wozu przez Młodą i Najstarszego spojrzeliśmy wszyscy na więźnia. Widać, że obietnica zdjęcia knebla zadziałała, bo uspokoił się, chociaż dalej stukał nerwowo nogą. Gigant podszedł do niego z Łysym i wspólnie przykucnęli przed jego twarzą. Egzorcysta, Ika i Medyk obserwowali sytuację w ciszy.
- Jeden głupi ruch i pożałujesz, że czegokolwiek spróbowałeś, rozumiesz? – zapytał Łysy.
Więzień pokiwał głową.
                Gigant podszedł i zerwał knebel z jego ust po czym odsunął się ostrożnie, jakby uwolnił jego ręce, a nie usta. Mężczyzna odcharknął i splunął gęsto na zewnątrz.
- W końcu poszliście po rozum do głowy – przemówił, wciąż zachrypniętym od nieużywania głosem.
- Co masz na myśli? – zapytałam ze zdziwieniem, patrząc jak pozostali obserwują postać.
- Jestem Łowca. Tak mnie nazywają. Tak mnie nazywał Bobru i cały jego zespół, który jest w okolicy. Oni także jadą do Torunia i was szukają! A teraz dajcie mi się wysikać bo przysięgam, że ten wóz zostanie podtopiony przez mój przepełniony pęcherz! – krzyknął Łowca na jednym wydechu po czym wstał.
                Nie wiedziałam co powiedzieć. Gigant też opuścił wymierzony w Łowcę miecz i otworzył szeroko usta ze zdziwienia. Bobru tu jest? Ten człowiek z nim podróżował? O co w tym wszystkim chodziło? Czy to był żart, którym mężczyzna próbował uśpić naszą czujność? Informacje, które właśnie pozyskałam były tak szokujące, że przez chwilę nie wiedziałam czy się roześmiać czy to przemilczeć. W końcu zdecydowałam się na to drugie. Wtedy odezwał się Gigant.
- Kto jeszcze z tobą był? – zapytał.
- Nie odpowiem na nic, jeżeli się nie wysikam – stwierdził Łowca.
- Czy te wiadomości są ważne? – zapytał Łysy, najwyraźniej zbity nieco z tropu.
- Bardzo ważne – odpowiedziałam – Niech ktoś z nim pójdzie. Muszę jak najszybciej usłyszeć więcej.
- Ja to zrobię – zgłosił się Łysy – No dalej kolego, wybacz mi za te krzyki i choć w krzaki. Rozepnę twoje kajdanki na chwilę, ale jeżeli będziesz agresywny to zapłacisz za to życiem. Jeden gwałtowny ruch… - ostrzegł Łysy, podchodząc i rozpinając kajdanki z rąk Łowcy. Łowca wyciągnął się i rozmasował obolałe nadgarstki po czym spojrzał na mnie.
- Bobru miał co do ciebie rację – powiedział z uśmiechem opuszczając wóz razem z Łysym. Wyjrzałam na zewnątrz i zobaczyłam, że Najstarszy trzyma za rękę Młodą i pokazuje jej coś z uśmiechem na dole.  Gdy tylko Łowca i Łysy zniknęli w krzakach nie wytrzymałam.
- Dlaczego ludzie z Czwartego Posterunku nie chcieli nam o tym powiedzieć?
- Myślę, że wiedzieli, iż dowiesz się o ostatniej lokacji, gdzie widziano twojego przyjaciela i tam od razu pojedziesz – zgadywał Medyk – I mam nadzieję, że tego nie zrobisz…
- Spokojnie, jeżeli to co on mówi jest prawdą to Bobru jest w drodze do Torunia – powiedziałam uśmiechając się na samą myśl o tym fakcie.
- Myślicie, że kłamie? – zapytała Ika.
- Wątpię. W jego obecności nie mówiliśmy ani razu o Bobrze. Zaraz jak powie kogo jeszcze miał w grupie, prawdopodobnie potwierdzi to, że nie kłamię. W sumie teraz jak zdjęliśmy mu knebel to zacząłem go postrzegać jako innego człowieka – powiedział Gigant podpierając się o miecz.
- Jakiego dokładnie? – zapytał Egzorcysta.
- Lepszego. Nie skoczył na nas od razu z wyzwiskami chociaż poniżaliśmy go przez całą drogę. Nie skupił się na niczym innym niż informacje, które są dla nas ważne – powiedział Gigant.
                Miał rację. Łowca miał to coś co sprawiło, że był interesującym człowiekiem. Wydawało mi się nawet, że mówił prawdę, ale mimo wszystko nie ufałam mu w pełni. Musiał zrobić coś przez co ludzie z Torunia go pojmali, więc nie ufałam mu do końca.
                Nagle usłyszałam krzyk Młodej. Serce prawie mi stanęło ze strachu. Wybiegłam jak poparzona z wozu razem z resztą, aby zobaczyć straszną scenę. Młoda trzymał jakiś mężczyzna w długim płaszczu i z bandaną zasłaniającą większość twarzy. Przez chwilę myślałam, że to ktoś z Torunia, ale nie widziałam nigdzie charakterystycznej naszywki ze skrótem „T.O.O”.  Dodatkowo mężczyzna przykładał jej pistolet do głowy i spoglądał na nas oczami, w których z daleka było widać dziwny błysk. Oprócz niego na moście stało dwóch innych, którzy trzymali Najstarszego. Po chwili zauważyłam jeszcze jednego, który prowadził zombie na smyczy, jakby był jego zwierzątkiem.
- Świetnie trafiliśmy. Dobrze wyposażone auto przyda się naszej społeczności – powiedział ten, który trzymał Młodą. Właściwie wszyscy wyglądali tak samo, ale ten gestykulował jedną ręką, więc po tym poznałam, że to właśnie z pod jego bandany wydobywa się głos.
                Staliśmy jak wryci. Skąd ci ludzie się tutaj wzięli?
- Zostaw dziewczynkę i naszego człowieka. Podróżujemy do Torunia. Szukamy tam schronienia i nie chcemy walki – krzyknął Gigant, lekko zdenerwowanym głosem.
- Zostawić was? Jedziecie do Torunia? Och to takie smutne – mężczyzna wybuchł śmiechem – Nawet nie próbujcie podnosić broni bo dziewczynka od razu umrze, a chłopak chwilę po niej. Widzę, że wam na niej zależy! – już po samym głosie wydawał się być szalonym człowiekiem.
- Jak się nazywasz? – zapytałam drżącym głosem.
- O kolejna odważna! Ta mała to twoja siostra? Ładna jest, mogłaby być maskotką Gangu! – powiedział śmiejąc się obleśnie.
- Spytałam cię o coś! – powiedziałam czując, że puszczają mi nerwy.
- Spokojnie dziewczynko. Jestem Jan i przewodzę grupie zwanej w okolicy Gangiem. Jeżeli nie oddacie nam wozu zabieramy tą dziewczynkę – powiedział z pewnością w głosie.
- Niczego wam nie oddamy. Nie docenianie nas! Zginiecie wszyscy jeżeli za chwilę nie odejdziecie stąd jak najdalej od nas! – krzyknęłam. Wiedziałam, że na tyłach jest Łowca oraz Łysy i o ile Łowca nie był jednym z nich to mieliśmy dużą przewagę.
- Spróbuj podnieść broń o milimetr, a mózg dziewczynki będzie się ciągnął stąd do Torunia – powiedział szarpiąc Młodą, która ze łzami w oczach zapłakała głośno.
                My nie podnosiliśmy broni, ale miałam nadzieję, że zaraz pojawią się strzały Łysego. Niestety nie słyszałam nic. Czas mijał, a na moście zapadła nieprzyjemna cisza. Nagle przerwał ją krzyk. Jeden z mężczyzn trzymających Nieznajomego został ugryziony w rękę po czym potraktowany „z byka”. Najstarszy podniósł się i zaczął szarżować na drugiego, ale nagle został sprowadzony do poziomu przez drugiego oprawcę. Gdy leżał kopnęli go jeszcze parę razy. Jan w tym czasie ciągle pokazywał, że w mgnieniu oka może zabić Młodą, więc nikt z nas nie odważył się zacząć strzelać.
- Widzę, że ktoś tutaj jest zbyt odważny. Co chcesz się popisać przed dziewczyną chłopcze? Ruchałbyś ją co? Widzę to w twoich oczach – Jan zarechotał patrząc na leżącego Najstarszego – Zaraz dam ci okazję do popisania się. Wypuść na niego sztywniaka! – rozkazał mężczyźnie trzymającego zombie i sam wycofał się odrobinę do tyłu, do lewego zejścia z mostu na dół.
                Zombie puszczony od razu rzucił się na leżącego Nieznajomego i spróbował go od razu zabić. Na szczęście Najstarszy zareagował i wymierzył zombiakowi kopniaka obunóż, który na chwile wytrącił go z równowagi. Zobaczyłam jednak, że nim zdążył wstać i zamachnąć się pięścią, zombie ponowił atak i po chwili obserwowałam jak Najstarszy upada razem z zombie i odpycha go od swojego brzucha. Chciałam, naprawdę chciałam zacząć strzelać lub jakkolwiek inaczej mu pomóc, ale nie mogłam. Ten człowiek trzymał Młodą. Była dla mnie teraz jak siostra i nie mogłam skazać ją na śmierć.
                Obserwowaliśmy więc bezsilnie jak zombie zatapia zęby w okolicach brzucha Najstarszego i cichej złości spoglądaliśmy na Jana, któremu najwyraźniej się to podobało. Najstarszy jednak nie stracił ducha walki. Podniósł się i zaczął atakować trupa pięściami, szybko i ze złością, co doprowadziło do tego, że trup wywrócił się i zbierał kolejne uderzenia. Wtedy usłyszałam strzały, byłam pewna, że to Łysy, ale był to Jan.
- Wasz kolega niszczy mojego pupila – powiedział strzelając do niego trzeci raz z rzędu – Nie podoba mi się to.
                Najstarszy upadł powoli umierając. Złość gotowała się we mnie razem z nienawiścią. Marzyłam tylko o śmierci tych ludzi, ale nic nie było takie proste. Słyszałam jak Medyk z tyłu puszcza wiązankę przekleństw, ale dalej nie podnosi broni.
- Chyba zabiłem wam przyjaciela… Smutno wam? Teraz widzicie, że ze mną się nie zadziera! – wykrzyknął jakby z dumą.
- Ty pierdolony psychopato! – krzyknęłam celując w jego stronę.
- Uhuhu! Ktoś tu się zdenerwował. Masz okres czy jak? Opuść broń, albo dziewczynka zginie – powiedział Jan patrząc na mnie bezczelnie.
Opuściłam broń, dalej nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Powtórzę jeszcze raz tępa dziewczyno, albo dajesz nam wóz i daję wam odejść, albo zabijam dziewczynę, a potem was. Właściwie dziewczyna mi się podoba więc zostanie ze mną bez względu na twoją decyzję – powiedział Jan.
                Wtedy padły strzały. To był Łysy. Wybiegł z lasu kawałek za mostem i wycelował zabijając  jednego z oprawców Najstarszego. Następnie wycelował w Jana, ale dostał w rękę, a następnie w bark. Zatoczył się do tyłu i upadł na trawę. To była nasza szansa. Wymierzyłam w Jana i oddałam strzał. Nie trafiłam jednak, celowałam za wysoko bo bałam się trafić Młodą. Medyk i Egzorcysta strzelali w stronę mężczyzny trzymającego zombie oraz drugiego oprawcy Najstarszego. Ten pierwszy zginął od strzału w głowę, ale drugi zaczął strzelać. Osłaniał Jana, który ciągnąc Młodą schodził pod most, na ulicę pod nami. Widziałam, że Łowca dorwał się do karabinu Łysego i mierząc zabił ostatniego na moście.
                Przerażona rzuciłam się biegiem za Janem, który zbiegł pod most i wciąż słyszałam krzyk Młodej. Wychyliłam się za barierkę, ale nie zobaczyłam go. Czy naprawdę uważał, że ukryje się przed nami pod mostem? Egzorcysta i Gigant biegli za mną, Medyk pobiegł w stronę Łysego i Łowcy, a Ika podbiegła do Najstarszego. Biegliśmy ile sił w nogach do odpowiedniej krawędzi mostu. Gdy dobiegliśmy do zejścia usłyszeliśmy dźwięk odpalanego silnika. Jan musiał mieć tutaj jakiś pojazd!
Rozejrzałam się i kazałam komukolwiek stanąć na moście, aby zobaczyć gdzie pojedzie. Wyjechał motocyklem tuż przed naszymi nosami, kierując się na południe, w stronę biegnącej kawałek stąd rzeki. Bałam się strzelać, bo mogłam trafić Młodą, lub spowodować wypadek, w którym by zginęła. Krzyknęłam z bezsilności. Wrzeszczałam jak oszalała. Gigant ze złością wbił miecz w ziemię i zaklął. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
                Dalej nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nie mieliśmy jak go gonić. Zjazd na ulicę pod nami zająłby zbyt długo i w życiu nie trafilibyśmy ponownie na jego ślad. Ze smutkiem spojrzałam na oddalającą się na południe sylwetkę i wbiegłam szybko na most, żeby zobaczyć co z Łysym i czy Najstarszy jeszcze żyje. Tyle strat przez jeden głupi postój. Nie wiedziałam, czy kogoś za to winić, w końcu każdy z nas chciał się zatrzymać z jakiegoś powodu.
                Łysy był w kiepskim stanie, ale żył. Medyk starał się przenieść go na pakę wraz z Łowcą, a ja podeszłam do Najstarszego. Po chwili pojawił się przy mnie Egzorcysta, oraz była tutaj Ika. Spojrzałam na jego twarz i zrozumiałam, że to jego ostatnie chwilę i cierpi. Spojrzałam na Egzorcystę, a ten kiwnął głową. Wyszeptał coś pod nosem i zdejmując różaniec z szyi wcisnął go w ręce umierającego. Wiedziałam, że powinien zrobić to ktoś inny, ale czułam powinność. Wyjęłam pistolet i celując w jego głowę wyszeptałam.
- Wybacz.
                Strzał było słychać w całej okolicy. Było przed chwilą cicho, a on spadł niczym grom. Ocalił tez Najstarszego przed długimi męczarniami. Było mi źle z tym co się stało i z tym co straciliśmy. Bez słowa wróciłam do wozu chcąc pocieszyć Młoda, ale zapomniałam, że to właśnie ją zabrali. Łza skapnęła mi na policzek, po czym rozbiła się o kolano. Straciłam znowu osoby, które naprawdę zdążyłam polubić. Nie miałam nawet siły pytać o kolejne rzeczy Łowcy. Po prostu wsiedliśmy i odjechaliśmy. Teraz Egzorcysta kierował autem, Medyk nie mógł tego robić bo opiekował się Łysym.
                Żołnierz spał i oddychał ciężko. Nie byliśmy pewni co dokładnie się mu stało. Resztę podróży spędziliśmy w ciszy. Gdy wjechaliśmy do Torunia wiedzieliśmy dokładnie gdzie jechać. Nikt nie miał ochoty wyglądać za plandekę i przypominać sobie o świecie zewnętrznym. Tutaj wszyscy siedzieli w smutku i ciszy przerywanej jękami bólu Łysego. Kierowaliśmy się w stronę Starego Miasta, gdzie była Toruńska Ostoja Ocalałych. Zauważyliśmy jej światła z daleka. Były mocno widoczne. Teraz nawet nie miałam w myślach tego co zamartwiało mnie od jakiegoś czasu – tego jacy będą ludzie tam. Jeżeli będą chociaż o troszkę lepsi od Jana to będę ich mogła nazwać dobrymi ludźmi.
                Podjechaliśmy od wschodu patrząc na mury. Widać było na nich ludzi noszących bandany oraz lampy stojący przy nich. Z daleka jednak widać było także opaski z nadrukiem „T.O.O”, które utwierdzały w tym, że nie są to bandyci Jana. Gdy podjechaliśmy pod bramę zauważyliśmy światła ulicy oraz budynków i zakręt w prawo. Tam prawdopodobnie była główna brama, ale woleliśmy wjechać mniej widoczną. Wyszłam z Gigantem z wozu i spojrzałam w górę. Człowiek będący tam zawołał.
- Kim jesteście i czego tu szukacie?

- Jestem Natalia, a to jest Karol. Jesteśmy z Królowego Mostu i przysłał nas tu Szymon z Czwartego Posterunku. Szukamy schronienia i zemsty… - powiedziałam po czym bramy stanęły otworem. 

10 komentarzy:

  1. Ło, "zemsty" zabrzmiało dość złowieszczo, choć Natalia i Młoda są bardzo Irytujące. W ogóle Młoda zachowuje się jak pięciolatka, która do świata zombie przedostała się kilka godzin wcześniej i nie bardzo wie jak sobie radzić. Wiecznie musi się w coś wplątać, a do tego nigdy z tych kłopotów nie wyjdzie sama. To takie dziewcze trzymane pod kloszem przez Łapę i teraz są efekty. Jak ja nie lubię takich dzieci. Mam ochotę nimi potrząsnąć i krzyknąć "weź się w garść". A co do Natalii, ona jest jakaś psychiczna xD Tak bardzo pokochała Młodą, że się to stało jakąś obsesją. Zachowuje się trochę jak jej matka a nie siostra i ciekawa jestem co zrobi, jak Młoda znowu trafi do Łapy? To będzie dla niej ciężkie przeżycie bo spadnie z piedestału. Nawet jak ona mówi, niby groźnie, to tak jakby sama w to nie wierzyła. Jak Łapa krzyknie by ktoś uciekał, to uciekają, a jak Natalia powie, że ma czołg za sobą to i tak nikt się nie boi. Nadal uważam ją za lekko przestraszoną, uległą dziewczynę, która nie do końca trafiła do roli, która do niej pasuje. Moim zdaniem nie radzi sobie jako przywódca, bo nie ma posłuchu. W tej grupie trzyma się na uboczu, a to żołnierze tak naprawdę decydują co robią. Natalia nie ma odwagi zrobić czegoś wbrew powszechnej decyzji i nie umie swojego zdania bronić. Tak jak powiedziałam jest uległa i łatwo ją zdominować. Moim zdaniem nie myślała jakoś przytomnie tylko wiecznie martwiła się o Młodą. To stało się jej celem życiowym i sensem istnienia. To nie jest normalne. Tzn to jest sposób radzenia sobie z sytuacją, ale to nie jest zdrowe psychicznie. To tak jak Kenny, obrał sobie za cel bezpieczeństwo dziecka i szedł po trupach. Co do sytuacji na moście. Uważam, że zawsze powinno się strzelić. Argument "bo ją zabiję" jest słaby i działa na słabych ludzi. Czemu? Dopóki ta osoba żyje, porywacz ma kartę przetargową, wydaje mu się, że może dyktować warunki, ale gdy dziewczyna umrze, co tamta druga strona ma do stracenia? Nic. Do tego będzie mocno wnerwiona i bardziej skłonna do ryzyka. Z logicznego punktu widzenia, nie opłaca się zabijać dziewczyny. Oczywiście jakieś oszołomy mogą zastrzelić dziewczynę, ale dlatego my powinniśmy strzelać pierwsi. Jeśli się go trafi, prawdopodobieństwo, że będzie myślał na tyle trzeźwo i od razu zabije dziewczynę jest bliskie zeru. No chyba, że to Młoda, która zamiast uciekać stałaby jak słup soli i czekała co się stanie. Nawet jeśli podczas zabijania Jana, Natalia trafiłaby Młodą to i tak była by to mniejsza szkoda (no chyba, że Młoda dostałaby w serce, albo w jakąś tętnice i szybko się wykrwawiła). Argument, że "oddadzą dziewczynę" jest fałszywy. Nigdy nie oddają. Więc tak naprawdę strzelając do niego ryzyko pogorszenia sytuacji jest bardzo niskie, bo robiąc nic, na pewno nic się nie zyska.

    Nie lubię Natalii i chyba już nigdy nie polubię xD

    I dobrze przeczuwałam, że to Egzorcysta, choć dzisiaj to mi szkoda Najstarszego, bo taki fajny się wydawał :(

    Co do postaci z Gangu. Nie wyglądał on na jakiś duży. Serio, tyle ludzi z TOO nie mogło ich wyśledzić i zwyczajnie dobić? Na oko mają przewagę liczebną. Co za cioły. Ale w sumie można sie domyślić, że Apo 3 będzie dotyczyło poszukiwań Młodej. Może nastąpi jakiś duży skok w przyszłość? 2-3 lata? Wtedy nagle się okaże, że Młoda wydoroślała i już nie zachowuje się jak pięciolatka, która wstydzi się pani z przedszkola.

    No czekam na finał. Aż się wszyscy spotkają, choć obstawiam, że będzie to powiązane z bitwą Gangu vs TOO :D

    Życzę weny i czasu :)

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow bardzo długi i treściwy komentarz :D Biorę się za wytłumaczenie wszystkiego, możliwie bez większych spoilerów ;)

      Młoda jest przykładem postaci-dziecka. Coś jak Duck z TWD: Season 1. Zawsze chroniona przez starszą i bardzo groźną osobę (Kenny, Łapa) i właściwie nie zdająca sobie sprawy, że kiedyś będzie musiała wydorośleć, stać się poważną ocalałą i wciąż nie pojmująca tego, że okres opieki się skończył i czas się przebudzić :D
      Natalia to postać, z której jestem niesamowicie dumny, muszę przyznać :D Pierwszy zamysł był taki, żeby to była taka Łapa z sumieniem, ale wyszła "ciapa". Zupełnie nie to czym miała być, ale dzięki temu powstała postać, która jest niesamowicie różna od reszty. Ciągle w cieniu tego co widziała w Królowym Moście (dowodzenie Alexa i Bobra), próbująca być taka sama jak oni. Starała się ciągle zdobyć autorytet, ale zwyczajnie została zepchnięta na drugi plan przy świetnie zorganizowanym Łysym czy chociażby nawet Gigancie :P

      Gang na pewno jeszcze się pojawi, to jest 100 % i od razu spieszę z wytłumaczeniem - to co było na moście to tylko część tej grupy. Jest ich więcej, a to był po prostu oddział, który patrolował okolicę i zauważył wóz, a przy nim ocalałych (Grupę Natalii). Jan, który chyba na pierwszy rzut oka wydaję się postacią złą, ma skrupuły. Niby te wymiany typu "oddajcie co macie, a ona przeżyje" nie mają sensu, bo zazwyczaj kończą się i tak tragicznie, ale Młoda jest taką "maskotką" drużyny. Natalia ma obsesję na punkcie jej pilnowania, bo stara się przez to pokazać, że umie czymś się zająć, a reszta po prostu nie potrafi postawić życia dziecka ponad cenę wozu. Weź też pod uwagę, że oni wiedzieli o Łysym i Łowcy, którzy byli na tyłach i po prostu musieli grać na czas, aż wcześniej wymieniona dwójka wkroczy do akcji. Dlatego to potoczyło się tak, a nie inaczej.

      Co do porównania liczebnego ludzi z Torunia i z Gangu, to Toruń ma znaczną przewagę ALE w Toruniu jest bardzo dużo cywili, takich przywożonych przez Zbłąkanego (Staruszek, Klaudia) czy też wiele innych osób, które szukają tam spokoju.

      Finał według mnie (skromność ponad wszystko xD) zniszczy całkowicie system :D Wydarzenia, które tam będą miały miejsce powinno was maksymalnie zaskoczyć, bo z tych osób, którym już udostępniłem reakcja były jednogłośne i to co się stało było kompletnie nie spodziewane ^^

      Tak czy siak pozostawiam w niepewności przez najbliższe dziesięć dni, a sam powoli już opracowuję plan wydarzeń na tom trzeci ^^

      Usuń
    2. No to czekam te 10 dni :P

      Usuń
  2. Ten zombie na smyczy przypomniał mi scenę z The Walking Dead

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze : JASNY GWINT te komentarze to prawie drugi rozdział :D
    A po drugie : Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jaka akcja będzie jak Natalia spotka w Toruniu kanibala. Czekam bobru czekam .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A faktycznie, zapomniałam o tej konfrontacji :D Swoją drogą pytanie brzmi czy do tego spotkania wogóle dojdzie, bo równie dobrze Jakub może gdzieś po drodze zostać uśmiercony i problem rozwiąże się sam xD

      Usuń
  5. To się zaczyna robić coraz bardziej żałosne bobru powinien być postacią główną i to z jej perspektywy powinniśmy to czytać poza tym w kij dużo nawiązań do gry TWD słabo z odcinka na odcinek gorzej ale czytam dalej bo jest jeszcze do przełknięcia

    OdpowiedzUsuń
  6. Młoda przypomina mi Sarah z drugiego sezonu gry TWD. Obie są nieporadne przez to że były trzymane pod kloszem przez swoich opiekunów. I pomimo tego że sobie nie radzą i są dość dziecinne nie irytują mnie. Chyba mam za dużo empatii czy coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za bardzo przepadałem za postacią Sarah, ale nie była najgorsza. Taka opieka to kiepska sprawa, bo jak ktoś zabierze opiekuna to osoba, która była pod opieką jest nagle bezradna. Ale Twoja empatia nie jest zła ^^

      Usuń