Rozdział 18, perspektywa Magdy. Magda jest coraz bardziej zdeterminowana do tego, żeby odbić brata siłą i szuka pomocy u Miczi oraz Łapy. Czy uda im się coś zaplanować? A może nie jest to jednak takie łatwe? Zapraszam do czytania i proszę o rozesłanie bloga znajomym :)
--------------------------------------------
Rozdział 18 (Magda): Elementy układanki
Od razu
z mieszkania Miczi poszliśmy do mojego mieszkania gdzie spędziliśmy parę
naprawdę miłych chwil. Nie cieszyłam się jednak nimi w pełni, tak jak mogłabym
się cieszyć parę godzin wcześniej. Czułam się jak nowo narodzona, jakby życie
zrestartowało się i zaczęło ponownie od dnia dzisiejszego. Był wieczór, a
dokładnie sześć dni temu Ostoję opuścił Zbłąkany Ocalały. Była to dość ważna
data, bo na podstawie tego liczyłam dni. Myślałam, że jestem jedynie pionkiem w
tej grze, a okazało się, że mogłam namieszać i to całkiem konkretnie.
Jeżeli
wszystko dobrze pójdzie za parę dni razem z moim bratem, Miczi oraz Krystianem
będziemy daleko stąd. Bardzo możliwe, że dołączy się do nas Łapa, ale jej planu
nie znałam dlatego musiałam z nią porozmawiać jak najszybciej. Było dosyć
późno, a na dworze wciąż lał deszcz, ale miałam nadzieję, że zastanę ją w jej
mieszkaniu. Krystek został w moim łóżku, gdzie zasnął, a ja cichutko zamykając
drzwi ruszyłam aby znaleźć Łapę. Podeszłam szybszym krokiem w stronę drzwi do
jej mieszkania i zaczęłam pukać. Pomimo emocji starałam się uspokoić, w końcu
ktoś mógłby pomyśleć, że oszalałem i w sumie nie pomyliłby się aż tak bardzo.
Gdyby nie to, że zobaczyłam pakującą się Miczi to prawdopodobnie nic by się nie
zmieniło. Ale teraz byłam gotowa do działania i nie mogłam się doczekać dalszej
akcji.
Łapa
nie odpowiadała. Zastanawiałam się czy w ogóle jest w mieszkaniu, ale po dwóch
minutach głuchej ciszy, zaburzanej jedynie dźwiękami życia innych lokatorów
opuściłam budynek. Co prawda od śmierci Sołtysa Łapa nienawidziła swojej pracy
jeszcze bardziej, ale liczyłam, że mogę znaleźć ją w budynku rady miasta.
Znajdował się on niebezpiecznie blisko siedziby Dziary, ale wiedziałam, że
gdyby Dziara mnie szukał to i tak bez problemu by mnie znalazł, więc tym się za
bardzo nie martwiłam. On wiedział, że jestem lojalna i zbyt boję się cokolwiek
zrobić, bo miał zakładnika na którym mi zależało, ale nie wiedział, że
adrenalina robi z człowiekiem cuda. Przemoczona jeszcze bardziej niż wcześniej
weszłam do budynku i biegnąc jak najszybciej do biura radnych myślałam dalej.
Co się stanie jak Łapa za chwilę dowie się o swojej siostrze? Może lepiej by
było gdybym poczekała jeszcze z tą informacją do jutra, kiedy to po prostu
ustalimy wszystko razem z Miczi i Krystianem. To był dobry pomysł.
Wchodząc
do pomieszczenia od razu zauważyłam Łapę. Siedziała przy biurku z nogami
założonymi o mebel i czytała raport bawiąc się swoim warkoczem. Reszta radnych
była zajęta i niektórzy nawet nie zaszczycili mnie spojrzeniem gdy weszłam. Ona
jednak od razu skierowała swój wzrok na mnie jakby spodziewając się mojej
wizyty. W sumie wpadałam tu od czasu do czasu, ale od śmierci Sołtysa nie
pojawiałam się w tym miejscu. Wzięłam jedno z wolnych krzeseł i usiadłam naprzeciwko
dziewczyny, a ta odłożyła raport.
- Hej, co cię tu
sprowa… - zaczęła.
- Musimy porozmawiać.
Czy masz wolny jutrzejszy wieczór? – wystrzeliłam prosto z mostu
przerywając jej w połowie słowa. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Jutro mam tyle
roboty papierkowej, że mam ochotę się powiesić. Dziara planuje pogrzeb tych,
którzy zginęli, a dodatkowo chcę wyprawić jakąś dużą mszę, na której mają
stawić się wszyscy mieszkańcy, pomaga mu w tym ten podejrzany księżulek.
Dodatkowo Karzeł zawraca mi cały dzień głowę o to, żebym pomyślała kogo wysłać
na wyprawę w poszukiwaniu autobusu Ernesta, a żeby tego było mało podobno
złapano Jakuba. Skurwiel ukrywał się w kościele – wyrecytowała bez uczuć.
Jakub
złapany? To była bardzo dziwna informacja. Myślałam, że Dziara ma wobec tego
starca różne plany, przecież zapłaciłam prawie życiem gdy go uwalniałam, a
teraz okazuje się, że ten został złapany i to w kościele Jana. To na pewno była
część planu, nie wierzyłam w to, żeby Dziara popełnił taki błąd w miejscu,
które w pełni kontrolował. Coś wielkiego miało się stać, wszystkie elementy
układanki powoli łączyły się w całość.
- To jest bardzo
ważne. Uwierz mi, że nie pożałujesz – dodałam.
- Skoro tak uważasz.
Gdzie mamy się spotkać? – zapytała.
- Jutro, mniej więcej
o tej porze w mieszkaniu Miczi. Wiesz gdzie to jest? – zapytałam.
- Tak. Będę. Możesz mi
chociaż trochę zdradzić o czym tak bardzo chcesz porozmawiać? – zapytała.
Zaciekawiłam ją. To dobry znak.
- O przyszłości – odpowiedziałam
tajemniczo i już chciałam wstawać, kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się i
tym razem wszyscy odwrócili głowy w tym kierunku. Stał tam Szeryf, jak zwykle w
kapeluszu oraz przyciemnianych okularach na zarośniętej twarzy, a obok niego
dwóch strażników. Z ronda kapelusza
skapywała woda, zostawiając wciąż rosnącą kałużę. Cała trójka podeszła do
biurka Łapy. Szeryf przemówił w imieniu całej delegacji.
- Pójdziesz z nami.
Musimy zadać ci kilka pytań.
Łapa
zrobiła nieokreślony wyraz twarzy po czym otworzyła usta jakby chciała coś
powiedzieć, ale nie powiedziała. Wyręczyłam ją.
- O co chodzi? – zapytałam.
- Ty właściwie też
powinnaś pójść z nami. Mamy parę pytań odnośnie pewnej sprawy… - powiedział
Szeryf.
- Jakiej sprawy? – zapytała
tym razem Łapa.
- Sprawy śmierci
Natalii sprzed dwóch tygodni – odpowiedział poważnym, grobowym głosem.
Serce zabiło mi szybciej. Cóż za cholerny pech. Widziałam ją
tamtego wieczora, obie trafiłyśmy na uliczkę gdzie widziałyśmy Jana. Ona wtedy
pobiegła gdzieś, jakby się mnie bała, a paręnaście minut później została
zabita. Wszyscy podejrzewali Jakuba, którego znaleźli nad jej ciałem, ale parę
osób rozważało jeszcze jedną opcję – Łapę. Miała motyw, nikt jej nie widział
gdy to się stało, a sam Jakub podobno oskarżał właśnie ją.
Łapa
wstała powoli i ruszyła w stronę wyjścia. Ja zrobiłam to samo, a zaraz po nas
szli Szeryf z obstawą. Cała droga do więzienia, gdzie mieli nas przesłuchiwać
przebiegła w milczeniu. Jedyne co było słychać to krople deszczu strzelające do
nas z nieba, jakby próbowały nas roztopić. Bałam się trochę tego co miało się
stać. Jeżeli Łapa trafi do więzienia to cały plan straci na znaczeniu.
Oczywiście mogłam próbować czegoś na własną rękę wraz z Miczi, w końcu ona też
była groźna, ale na pewno nie wzbudzała takiego strachu jak Łapa.
Gdy
weszliśmy do środka szybko podano nam krzesła oraz kubki z gorącą herbatą. Sam
Szeryf zniknął na chwilę w jednym z pokoi gdzie szybko się wysuszył i przebrał.
W końcu usiadł naprzeciwko nas i zdjął okulary. Po raz pierwszy zobaczyłam jego
oczy, koloru piwnego. Patrzył to na mnie to na Łapę, jakby spodziewał się, że
same się do czegoś przyznamy.
- Zacznę od prostego
pytania, czy któraś z was zabiła Natalię? – zapytał, a ja otworzyłam
szeroko usta z wrażenia. Też byłam podejrzana. Ja oczywiście wiedziałam, że
tego nie zrobiłam, ale nie potrafiłam tego udowodnić. Nie byłam wtedy z nikim,
a właściwie można było powiedzieć, że znajdowałam się blisko miejsca zbrodni.
Jeżeli ktoś mnie tam widział to mogłam mieć spore problemy.
- Nie – odpowiedziałyśmy
obie po chwili zastanowienia.
- Niestety obie z was
są głównymi podejrzanymi. Ty – zaczął mówić patrząc na Łapę – jesteś oskarżona o morderstwo Natalii – skierował
wzrok na mnie – a ty o działalność mającą
na celu zniszczenie Toruńskiej Ostoi Ocalałych.
- To jakieś bzdury i
pomówienia – zaczęłam.
- Zacznijmy po kolei –
przerwał mi w połowie zdania – Najpierw
zezna przede mną Łapa, a potem ty.
Spojrzałam na towarzyszkę, ale ta patrzyła prosto w oczy
Szeryfa.
- Co chcesz wiedzieć
kowboju? – zapytała i już wtedy wiedziałam, że nerwy ma całkowicie
opanowane. Nie bała się tego przesłuchania.
- Gdzie była w
wieczór, kiedy zginęła Natalia? – zapytał.
- Nagle mnie o to
pytasz? Po dwóch tygodniach od jej śmierci? – odpowiedziała pytaniem na
pytanie.
- Twoja sytuacja jest
poważna, a pytania tu zadaje ja.
- Nie pamiętam, to
było dawno – powiedziała.
- Jesteś pewna?
- Chociaż nie, już
wiem – powiedziała uśmiechając się – Szukałam
swojej siostry, bo wy nie kiwnęliście palcem, żeby to zrobić!
Na twarzy
Szeryfa pojawił się grymas złości.
- Uwierz mi, że
szukaliśmy twojej siostry, ale zapewne już nie żyje, wątpię, żeby przeżyła tyle
w dziczy – odpowiedział starając się kontrolować siebie i swój głos.
Tym razem na twarzy Łapy pojawiła się wściekłość.
- Nawet nie waż się
tak mówić! – odpowiedziała podnosząc się z krzesła. Była zła, chociaż nie powinnam tak myśleć, to
wydawało mi się, że to tylko pomoże w planie, który planowałam.
- Uspokój się. Czy
ktokolwiek może potwierdzić twoją obecność gdziekolwiek? – zapytał.
- A czy ktokolwiek
może potwierdzić, że widział mnie na miejscu przestępstwa? – odgryzła się.
- Tak. Jakub – odpowiedział
krótko uśmiechając się.
- Chyba wierzycie
bardziej swojej radnej niż szalonemu, staremu kanibalowi? – zapytała
niedowierzając.
-Pomimo godzin
przesłuchań wcześniej i paru po złapaniu go ten wciąż powtarza, że jest
niewinny i wskazuje ciebie. Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle trzyma się tej
samej wersji? – ciągnął dalej Szeryf.
- Nie macie żadnych
dowodów. Jeżeli zeznania psychicznego starca mają większe znaczenia niż moje
słowa to nie ma tu dla mnie miejsca. Wolę wyruszyć znowu w świat niż zostać
tutaj – powiedziała.
- Jeżeli nie
znajdziemy solidnych dowodów na to, że to nie ty, to niestety, ale nie będzie
to możliwe. Będziesz teraz pod stałą obserwacją. Jeżeli będziesz czegoś
próbowała to zamkniemy cię – zagroził.
Łapa
nie wiedziała co odpowiedzieć. Ja też byłam zszokowana tym co usłyszałam. Może
Łapa jednak pójdzie z nami?
- Teraz twoja kolej – powiedział
odwracając się w moją stronę. Wzięłam łyka herbaty i czekałam, aż usłyszę swoje
zarzuty – Jesteś oskarżona o działanie
mające na celu upadek Torunia. Przyznajesz się do winy?
- Jakie konkretnie
działania? – zapytałam.
- Między innymi pomoc
organizacji jaką jest Gang. To ciebie widziano przy barykadzie gdy zaczął się
atak. Również ty byłaś widziana parę dni wcześniej gdy podpuściłaś ludzi z
barykady, aby wpuścić wrogów na teren Ostoi. Mamy tylko zeznania, ale jestem
pewien, że dojdę do poważnych dowodów bez problemu. Dodatkowo osobiście myślę,
że to ty uwolniłaś Jakuba. Ten starzec jest niebezpieczny, ale z pewnością nie
dałby rady sam pokonać strażnika i trójki jeszcze bardziej niebezpiecznych
więźniów.
Nie
wiedziałam co powiedzieć. Wszystko co powiedział właściwie było prawdą, a ja
byłam naprawdę zagubiona od czasu, kiedy zaczęłam wykonywać zadania Dziary. Nie
mogłam się przyznać, ale po prostu nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Poza zeznaniami tez
nie masz dowodów na to, że jestem zamieszana w cokolwiek z tych rzeczy – odpowiedziałam,
starając się brzmieć absolutnie normalnie.
- Dlatego póki co też
będziesz pod stałą obserwacją bez prawa opuszczenia terenu Ostoi. Aż do
znalezienia dowodów, które poprą, którąś ze stron – odpowiedział.
- To jest chamstwo,
żyjemy w chorych czasach, a ty nas traktujesz jakbyśmy były zwykłymi
przestępcami – powiedziała z goryczą w głosie Łapa.
- Czasy się zmieniają,
co nie oznacza, że każdy może robić co chcę. Wątpię, żeby Bobru był zadowolony
jak się dowie – powiedział.
- Dlatego mam
nadzieję, że nie będziesz go na siłę denerwował, pustymi zarzutami, na które
nie masz żadnych dowodów – odpowiedziała Łapa.
- To co zrobię,
pozostawię sobie, a nie wam.
Przez
chwilę wszyscy milczeli jakby nie wiedzieli co dalej, w końcu Szeryf założył
okulary i drapiąc się po twarzy powiedział.
- Możecie iść. Ta
dwójka będzie was pilnowała. Jeżeli któryś z nich was zgubi to od razu traficie
do więzienia, więc lepiej nie próbujcie uciekać – zagroził, po czym wstał i
zniknął w pomieszczeniu obok. Dwaj
strażnicy, którzy zostali nam przydzieleni wyglądali bardzo podobnie i przez
chwilę zastanawiałam się, czy to nie są bliźniacy. Nie mogłam jednak tego
dokładnie stwierdzić, bo bandany zasłaniały im prawie całe twarze, zostawiając
tylko miejsce na wystające nosy i oczy. Wstałyśmy obie z Łapą i wyszłyśmy, a
oni podążyli za nami. Zastanawiałam się, czy będą nas pilnować również w nocy,
ale bałam się odpowiedzi.
Z racji
iż oboje mężczyźni szli parę metrów za nami odezwałam się cicho do Łapy.
- To co spotykamy się
jutro wieczorem u Miczi? – zapytałam.
- Magda… nie widzisz
jak wszystko się komplikuje? Możliwe, że to moje ostatnie dni na wolności, nie
mam ochoty na żadne spotkania… - odpowiedziała.
- Przecież jesteś
niewinna, nie masz się czego obawiać, prawda? – spytałam.
Odpowiedziało mi przeraźliwe milczenie.
- Tak jak ty, prawda?
– zripostowała. Obie szłyśmy w milczeniu mijając mieszkańców Ostoi, którzy
patrzyli podejrzliwie na dwóch strażników podążających za nami krok w krok. W
końcu gdy byłyśmy blisko budynku, w którym mieszkałyśmy spróbowałam raz
jeszcze.
- Proszę przyjdź,
obiecuje, że to rozwiąże dużo naszych problemów.
- Jesteś strasznie
uparta… zobaczymy – odpowiedziała po czym weszła do środka i przyspieszyła,
a za nią podążył jeden z strażników. Ja
nieco wolniej szłam do swojego mieszkania, gdzie powinien czekać Krystek, o ile
się nie obudził i sobie nie poszedł. Tuż przed drzwiami do mieszkania
zatrzymałam się i odwróciłam, żeby rozstrzygnąć sprawę ze strażnikiem.
- Przepraszam, ale nie
życzę sobie twojej obecności w moim mieszkaniu – wyrecytowałam.
- Nie będę wchodził do
twojego mieszkania – odpowiedział krótko mężczyzna. To mi wystarczyło.
Odwróciłam się na pięcie, otworzyłam drzwi i zamknęłam je przekręcając zamek.
Byłam bezpieczna. Usłyszałam delikatne pochrapywanie Krystka i nie robiąc nic
innego wślizgnęłam się pod kołdrę do niego i przytuliłam się. Ten dzień mnie
wykończył, dzisiaj działo się tak wiele rzeczy. Zasnęłam.
Gdy się
obudziłam Krystek krzątał się po kuchni. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy jeść,
to co miałam w domu, czyli sucharki z szynką z puszki. To wszystko popiliśmy
zimną herbatą.
- Jakiś gościu stoi
przed drzwiami… Znasz go? – zapytał Krystek zajadając się.
- To długa historia…
Mam spore problemy i musimy działać szybciej – odpowiedziałam.
- Co masz na myśli?
- Szeryf podejrzewa
mnie o te wszystkie rzeczy, atak na Ostoję, uwolnienie Jakuba i tak dalej.
Niestety ma rację, ale wszystko to robiłam dla Dziary… - odpowiedziałam.
Nie wiedziałam czy Krystek już się domyślił, że pracowałam tak, ale myślałam,
że podejrzewa mnie o to. Jego reakcja potwierdziła to.
- Nie martw się,
lepiej mów co powiedziała Łapa.
- Ona jest też
podejrzana o morderstwo byłej dziewczyny Bobra – odpowiedziałam.
- Co? Myślisz, że to
zrobiła? – zapytał.
- Nie wiem… tak czy
siak jest nam bardzo potrzebna i ja osobiście nic do niej nie mam. Dzisiaj
wieczorem wszystko rozplanujemy. Lada dzień może wrócić Bobru lub ekipa z
Zbłąkanym Ocalałym. Musimy być gotowi, nie chcę na razie wtajemniczać Bobra – powiedziałam.
- Myślę, że powinnaś.
W końcu dzięki niemu tu jesteście i myślę, że jeżeli byśmy stąd uciekali to
powinien o tym wiedzieć, przecież prawie na pewno pójdzie z nami, szczególnie
jak Łapa planuje opuścić Ostoję – zasugerował.
- Problem w tym, że
tego nie zrobi. Myślałam o tym trochę i jestem prawie pewna, że póki Gigant
jest uwięziony, Pablord leży w śpiączce, a Cinek i Erni nie wrócili to on
zostanie i będzie czekał. Może to i lepiej…- stwierdziłam.
- Miejmy nadzieję, że
jakoś to się ułoży – odpowiedział Krystek i pocałował mnie w policzek – Dziękuje za śniadanie, co teraz zrobimy? – zapytał.
- Pokręćmy się po
mieście, muszę pokazać temu strażnikowi, że spędzam normalnie dzień, to może
sam się odczepi i wróci do Szeryfa. Wieczorem pójdziemy do Miczi i wtedy się
zacznie.
Jak powiedziałam tak
zrobiłam. Miałam nadzieję, że Marta jest bezpieczna u Miczi, a Łapa daje sobie
radę w tych trudnych chwilach. Cały dzień spędziliśmy kręcąc się po Ostoi i szukając
zajęć. Spędziliśmy trochę czasu w barze, trochę na strzelnicy, ale większość po
prostu obserwowaliśmy to co się dzieje. Około południa przyjechał Bobru z
Drugiego Posterunku, ale ku mojemu zdziwieniu zamiast wrócić z Filipem i
Agnieszką, z którymi pojechał odwieść trójkę ludzi, którzy przeszkadzali
Dziarze, przyjechał z nieznajomą dziewczyną. Widziałem, że Łapa go przywitała,
ale ja go unikałam, jakbym się bała, że odczyta moje myśli tylko na mnie
spoglądając.
Gdy
nastał wieczór, a strażnik wciąż nie odpuszczał nas na krok poszłam do Miczi.
Tym razem nie musiałam pukać długo, otworzyła nam prawie natychmiast. Strażnik
został pod drzwiami, a my weszliśmy do mieszkania. Spakowane rzeczy stały
ustawione w kącie. Był to średniej wielkości plecak wypchany po szwy, oraz parę
podręcznych rzeczy takich jak broń czy maczeta. Usiedliśmy na kanapie i
przywitaliśmy się z Martą. Ucieszyła się na nasz widok. Miczi wydawała się być
poddenerwowana, ale nie pokazywała tego za bardzo po sobie.
- Łapy jeszcze nie ma,
prawda? – zapytałam.
- Łapy? To jest to coś
na co czekałam cały dzień? – zapytała.
- Tak. Zaufaj mi,
jeżeli przyjdzie to wszyscy będziemy mogli sobie pomóc – powiedziałam.
Czekaliśmy
pół godziny, aż w końcu usłyszeliśmy stanowcze pukanie do drzwi. Miczi poszła
otworzyć. W drzwiach stała Łapa. Na korytarzu zobaczyłam tylko dwóch strażników
odwróconych do nas plecami. Miczi szybko zamknęła drzwi, a Łapa weszła do
środka.
- Dobra streszczajcie
się. O co chodzi? –zapytała.
Wstałam. Musiałam teraz być dokładnie taka jak Bobru. Zacząć
miło, ale szybko zmienić temat na ten ważny i mówić stanowczo i bez zawahania.
W końcu miałam cały plan w głowie.
- Jak się ma Bobru? – zapytałam.
- Nie wiem czy mnie
nie usłyszałaś, ale pytałam o co chodzi… - odpowiedziała Łapa - Bobru
ma się dobrze, wrócił z jakąś rudą dziewką, ale tłumaczę sobie, że to tylko
część misji. Już mnie wypytał o co chodzi z tym chujkiem, co łazi za mną cały
dzień, ale na razie mu nie powiedziałam. Nie wiem czy w ogóle mu wytłumaczę – dodała
w końcu.
- Dobrze. Zebrałam tu
nas wszystkich, ponieważ chcę opuścić to miejsce i potrzebuje do tego ludzi. Wy
jesteście idealni, dużo nas łączy i mamy wspólny cel – powiedziałam.
- Jaki cel? – zapytały
praktycznie w tym samym czasie Miczi oraz Łapa.
- Odzyskać to, co
zostało nam zabrane – powiedziałam.
Wszyscy
milczeli. Miałam nadzieję, że poprowadzę tą rozmowę dobrze.
- Mogę wam przedstawić
plan, który wymyśliłam – zaproponowałam.
- Nie mogę się
doczekać – odpowiedziała Miczi, a reszta po prostu słuchała.
- Przy najbliższej
okazji, kiedy oczy wszystkich będą skierowane gdzie indziej zaatakujemy Kwaterę
Główną, a gdy odzyskamy z niej to, co chcę odzyskać to stąd uciekniemy,
możliwe, że jeszcze tej samej nocy – powiedziałam.
- Dlaczego mamy ci
pomagać? – zapytała Łapa.
- Też nie za bardzo
rozumiem. Mogę stąd po prostu odejść, a mam się bawić jeszcze w walkę? – dodała
Miczi.
- Miczi sama nie
przetrwasz długo, więc potrzebujesz ludzi. My z Krystianem tobie pomożemy,
jeżeli ty pomożesz nam. Marta ucieknie razem z nami, chyba, że będzie chciała
zostać. A co do ciebie, moja droga Łapo, to pamiętasz jak opowiadałam ci o
bracie, którego straciłam? – zapytałam, czując, że atmosfera w pokoju
zrobiła się gęsta. Cała drżałam z
emocji, a mój głos się lekko załamywał.
- Pamiętam, do czego
dążysz? – zapytała.
- Jest on więziony
przez Dziarę. Dlatego musiałam robić dla niego takie rzeczy jak zniszczenie
barykady. To była moja sprawka. Zagroził, że jeżeli mu nie pomogę to zabije
mojego brata, który trafił do Torunia jakiś czas temu i został uwięziony przez
tego śmiecia – powiedziałam.
Miczi i Łapa zareagowały szerokim otwarciem ust.
- Żartujesz? – zapytała
Łapa – Tolerowałaś takie coś odkąd jesteś
w Toruniu? Ja zapierdoliłabym takiego sukinsyna i dawno opuściła to miejsce.
- Będziesz miała
okazję – dodałam tajemniczo - On więzi również twoją siostrę.
Tym razem Łapa nie pokazywała na swojej twarzy
niczego. Po prostu siedziała i patrzyła się na mnie jakby mnie dopiero
zauważyła. Zobaczyłam łzę spływającą po jej policzku. To mnie upewniło w jednym
– pomoże mi.
Hej, komentuję twój post pierwszy raz, ale od dawna czytam tego bloga. Uważam, że historia jest bardzo ciekawa i naprawdę miło się ją czyta, ale odkąd dodałeś muzykę do bloga, nie mogę go otwierać. Nie wiem o co chodzi, ale posty ucinają się w połowie :( Może mógłbyś ją usunąć? Nie wiem czy ktoś ma tak jak ja, ale postanowiłam napisać, bo czuję się tak, jakby ktoś wyrwał mi z rąk ulubioną książkę.
OdpowiedzUsuńPS. Możesz zajrzeć do mnie... niepatrzymysiezasiebie.blogspot.com
Hmm to dosyć spora prośba, muzyka w sumie jest tutaj bo słucham dokładnie takiej samej podczas pisania i ci którzy chcą poczuć to co ja podczas tworzenia mogą sobie ją odpalić w tle i wczuć się na maksa ;P Tak czy siak rozumiem problem i pomyślę jak to rozwiązać :D
UsuńPozdrawiam.
Przeczytałem całą historię w ciągu paru dni :) Jesteś na dobrej drodze, osobiście mi się cały blog bardzo podoba. Nie wiem czemu, ale styl pisania przypomina mi Manela Loureiro i jego Apokalipsę Z. Jeżeli nie czytałeś to bardzo polecam. Ciekawi mnie co będzie dalej czy pojadą do Poznania czy nie :) Sam osobiście myślę, że w razie takiej apokalipsy to parunastu ludzi zainteresowałoby się zamkami :D Pamiętają może starsze lata, ale są bardzo odporne na ataki ludzi oraz zombie. Jedynym problemem byłoby obstawienie bramy. Pomyśl o tym, może kiedyś dodasz taką lokację z zamkiem do twojej historii ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam!
Kamil
W sumie pomysł ciekawy (z zamkami) i myślę, że takie coś chociaż epizodycznie byłoby ciekawym urozmaiceniem. Jeżeli będzie mi pasowało to fabularnie to bardzo możliwe, że zobaczymy jakiś zamek w Apo :D
UsuńCo do Apokalipsy Z to tylko słyszałem o tej książce, ale skoro mi ją polecasz to możliwe, że zerknę, wszystkie rzeczy przydatne do pisania na pewno mogą się przydać :)
Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam :)
Właściwie jaką papierkową robotę moze mieć ktoś podczas Apokalipsy? Nawet jeśli prowadzi dziennik czy coś w ten deseń to tych informacji nie przetwarza aż tak tyle, jak w normalnym świecie. Tak mi się wydaje :D
OdpowiedzUsuńPodobała mi się scena z przesłuchania. Była naprawdę emocjonująca i realna :D Szczególnie Łapa pokazała charakterek. Tak trzymać :D
Podobał mi się ten rozdział. Zapowiada bardzo gorący finał :D Nadal jestem zdania, że powinna była łapie powiedzieć wcześniej o siostrze. Poza tym kurde, goście za nimi chodzą, a te sobie tak rozmawiają pod drzwiami o wszystkim. Przecież mogą je podsłuchiwać i podawać te informacje dalej :D
No nie mogę sie doczekać łapy w akcji. Tak aLara Croft Apokalipsy Zombie. Wejdzie tam do piwnicy i wszystkich rozwali. Ciekawa jestem czy uratuja i brata i siostrę czy tylko jedno z nich i będzie trzeba wybrać. Mi osobiście to wszystko jedno. Siostra łapy nie była jakoś moja ulubioną postacią. Może brat Magdy byłby bardziej atrakcyjny :D
Tak więc sobie czekam teraz na kolejne rozdziały, przepraszam za zwłokę. Będe się starać komentować częściej :P
Tradycyjnie życzę weny i wolnego czasu (choć wiem, że to w parze nie idzie :P)
Pozdrawiam,
C.
W sumie trochę naciągana ta papierkowa robota rzeczywiście xD Ale w sumie jak tak pomyśleć to mogą być raporty różne (stan jedzenia, amunicji, raporty z innych Posterunków, spostrzeżenia Czerwonych Flar odnośnie wielu rzeczy, itp.) oraz przemowy i planowanie wydarzeń za Karła :P
UsuńDziękuje za docenienie przesłuchania, chciałem żeby nie wyszło sztywno i cieszę się, że mi się udało :P
Finał będzie mocny, ale wydarzenia przed nim chyba nawet mocniejsze. Chociaż to pozostawię ocenie Tobie i reszcie czytelników ;D Dziewczyny starają się ogólnie w obecności strażników mówić nieco ciszej i w sumie za dużo do uszu Szeryfa nie dojdzie. A Łapa to babka z klasą i dzikością więc z góry mogę zapewnić, że rozwiąże problem niczym typowy "badass" :D A przynajmniej będzie się starała.
I tak dziękuje za czas poświęcony na czytanie, widok takich komentarzy daje ogromnego kopa do weny twórczej i aż chce się pisać :)