piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 18: Elementy układanki

Rozdział 18, perspektywa Magdy. Magda jest coraz bardziej zdeterminowana do tego, żeby odbić brata siłą i szuka pomocy u Miczi oraz Łapy. Czy uda im się coś zaplanować? A może nie jest to jednak takie łatwe? Zapraszam do czytania i proszę o rozesłanie bloga znajomym :)

--------------------------------------------

Rozdział 18 (Magda): Elementy układanki


                Od razu z mieszkania Miczi poszliśmy do mojego mieszkania gdzie spędziliśmy parę naprawdę miłych chwil. Nie cieszyłam się jednak nimi w pełni, tak jak mogłabym się cieszyć parę godzin wcześniej. Czułam się jak nowo narodzona, jakby życie zrestartowało się i zaczęło ponownie od dnia dzisiejszego. Był wieczór, a dokładnie sześć dni temu Ostoję opuścił Zbłąkany Ocalały. Była to dość ważna data, bo na podstawie tego liczyłam dni. Myślałam, że jestem jedynie pionkiem w tej grze, a okazało się, że mogłam namieszać i to całkiem konkretnie.
                Jeżeli wszystko dobrze pójdzie za parę dni razem z moim bratem, Miczi oraz Krystianem będziemy daleko stąd. Bardzo możliwe, że dołączy się do nas Łapa, ale jej planu nie znałam dlatego musiałam z nią porozmawiać jak najszybciej. Było dosyć późno, a na dworze wciąż lał deszcz, ale miałam nadzieję, że zastanę ją w jej mieszkaniu. Krystek został w moim łóżku, gdzie zasnął, a ja cichutko zamykając drzwi ruszyłam aby znaleźć Łapę. Podeszłam szybszym krokiem w stronę drzwi do jej mieszkania i zaczęłam pukać. Pomimo emocji starałam się uspokoić, w końcu ktoś mógłby pomyśleć, że oszalałem i w sumie nie pomyliłby się aż tak bardzo. Gdyby nie to, że zobaczyłam pakującą się Miczi to prawdopodobnie nic by się nie zmieniło. Ale teraz byłam gotowa do działania i nie mogłam się doczekać dalszej akcji.
                Łapa nie odpowiadała. Zastanawiałam się czy w ogóle jest w mieszkaniu, ale po dwóch minutach głuchej ciszy, zaburzanej jedynie dźwiękami życia innych lokatorów opuściłam budynek. Co prawda od śmierci Sołtysa Łapa nienawidziła swojej pracy jeszcze bardziej, ale liczyłam, że mogę znaleźć ją w budynku rady miasta. Znajdował się on niebezpiecznie blisko siedziby Dziary, ale wiedziałam, że gdyby Dziara mnie szukał to i tak bez problemu by mnie znalazł, więc tym się za bardzo nie martwiłam. On wiedział, że jestem lojalna i zbyt boję się cokolwiek zrobić, bo miał zakładnika na którym mi zależało, ale nie wiedział, że adrenalina robi z człowiekiem cuda. Przemoczona jeszcze bardziej niż wcześniej weszłam do budynku i biegnąc jak najszybciej do biura radnych myślałam dalej. Co się stanie jak Łapa za chwilę dowie się o swojej siostrze? Może lepiej by było gdybym poczekała jeszcze z tą informacją do jutra, kiedy to po prostu ustalimy wszystko razem z Miczi i Krystianem. To był dobry pomysł.
                Wchodząc do pomieszczenia od razu zauważyłam Łapę. Siedziała przy biurku z nogami założonymi o mebel i czytała raport bawiąc się swoim warkoczem. Reszta radnych była zajęta i niektórzy nawet nie zaszczycili mnie spojrzeniem gdy weszłam. Ona jednak od razu skierowała swój wzrok na mnie jakby spodziewając się mojej wizyty. W sumie wpadałam tu od czasu do czasu, ale od śmierci Sołtysa nie pojawiałam się w tym miejscu. Wzięłam jedno z wolnych krzeseł i usiadłam naprzeciwko dziewczyny, a ta odłożyła raport.
- Hej, co cię tu sprowa… - zaczęła.
- Musimy porozmawiać. Czy masz wolny jutrzejszy wieczór? – wystrzeliłam prosto z mostu przerywając jej w połowie słowa. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Jutro mam tyle roboty papierkowej, że mam ochotę się powiesić. Dziara planuje pogrzeb tych, którzy zginęli, a dodatkowo chcę wyprawić jakąś dużą mszę, na której mają stawić się wszyscy mieszkańcy, pomaga mu w tym ten podejrzany księżulek. Dodatkowo Karzeł zawraca mi cały dzień głowę o to, żebym pomyślała kogo wysłać na wyprawę w poszukiwaniu autobusu Ernesta, a żeby tego było mało podobno złapano Jakuba. Skurwiel ukrywał się w kościele – wyrecytowała bez uczuć.
                Jakub złapany? To była bardzo dziwna informacja. Myślałam, że Dziara ma wobec tego starca różne plany, przecież zapłaciłam prawie życiem gdy go uwalniałam, a teraz okazuje się, że ten został złapany i to w kościele Jana. To na pewno była część planu, nie wierzyłam w to, żeby Dziara popełnił taki błąd w miejscu, które w pełni kontrolował. Coś wielkiego miało się stać, wszystkie elementy układanki powoli łączyły się w całość.
- To jest bardzo ważne. Uwierz mi, że nie pożałujesz – dodałam.
- Skoro tak uważasz. Gdzie mamy się spotkać? – zapytała.
- Jutro, mniej więcej o tej porze w mieszkaniu Miczi. Wiesz gdzie to jest? – zapytałam.
- Tak. Będę. Możesz mi chociaż trochę zdradzić o czym tak bardzo chcesz porozmawiać? – zapytała. Zaciekawiłam ją. To dobry znak.
- O przyszłości – odpowiedziałam tajemniczo i już chciałam wstawać, kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się i tym razem wszyscy odwrócili głowy w tym kierunku. Stał tam Szeryf, jak zwykle w kapeluszu oraz przyciemnianych okularach na zarośniętej twarzy, a obok niego dwóch strażników.  Z ronda kapelusza skapywała woda, zostawiając wciąż rosnącą kałużę. Cała trójka podeszła do biurka Łapy. Szeryf przemówił w imieniu całej delegacji.
- Pójdziesz z nami. Musimy zadać ci kilka pytań.
                Łapa zrobiła nieokreślony wyraz twarzy po czym otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nie powiedziała. Wyręczyłam ją.
- O co chodzi? – zapytałam.
- Ty właściwie też powinnaś pójść z nami. Mamy parę pytań odnośnie pewnej sprawy… - powiedział Szeryf.
- Jakiej sprawy? – zapytała tym razem Łapa.
- Sprawy śmierci Natalii sprzed dwóch tygodni – odpowiedział poważnym, grobowym głosem.
Serce zabiło mi szybciej. Cóż za cholerny pech. Widziałam ją tamtego wieczora, obie trafiłyśmy na uliczkę gdzie widziałyśmy Jana. Ona wtedy pobiegła gdzieś, jakby się mnie bała, a paręnaście minut później została zabita. Wszyscy podejrzewali Jakuba, którego znaleźli nad jej ciałem, ale parę osób rozważało jeszcze jedną opcję – Łapę. Miała motyw, nikt jej nie widział gdy to się stało, a sam Jakub podobno oskarżał właśnie ją.
                Łapa wstała powoli i ruszyła w stronę wyjścia. Ja zrobiłam to samo, a zaraz po nas szli Szeryf z obstawą. Cała droga do więzienia, gdzie mieli nas przesłuchiwać przebiegła w milczeniu. Jedyne co było słychać to krople deszczu strzelające do nas z nieba, jakby próbowały nas roztopić. Bałam się trochę tego co miało się stać. Jeżeli Łapa trafi do więzienia to cały plan straci na znaczeniu. Oczywiście mogłam próbować czegoś na własną rękę wraz z Miczi, w końcu ona też była groźna, ale na pewno nie wzbudzała takiego strachu jak Łapa.
                Gdy weszliśmy do środka szybko podano nam krzesła oraz kubki z gorącą herbatą. Sam Szeryf zniknął na chwilę w jednym z pokoi gdzie szybko się wysuszył i przebrał. W końcu usiadł naprzeciwko nas i zdjął okulary. Po raz pierwszy zobaczyłam jego oczy, koloru piwnego. Patrzył to na mnie to na Łapę, jakby spodziewał się, że same się do czegoś przyznamy.
- Zacznę od prostego pytania, czy któraś z was zabiła Natalię? – zapytał, a ja otworzyłam szeroko usta z wrażenia. Też byłam podejrzana. Ja oczywiście wiedziałam, że tego nie zrobiłam, ale nie potrafiłam tego udowodnić. Nie byłam wtedy z nikim, a właściwie można było powiedzieć, że znajdowałam się blisko miejsca zbrodni. Jeżeli ktoś mnie tam widział to mogłam mieć spore problemy.
- Nie – odpowiedziałyśmy obie po chwili zastanowienia.
- Niestety obie z was są głównymi podejrzanymi. Ty – zaczął mówić patrząc na Łapę – jesteś oskarżona o morderstwo Natalii – skierował wzrok na mnie – a ty o działalność mającą na celu zniszczenie Toruńskiej Ostoi Ocalałych.
- To jakieś bzdury i pomówienia – zaczęłam.
- Zacznijmy po kolei – przerwał mi w połowie zdania – Najpierw zezna przede mną Łapa, a potem ty.
Spojrzałam na towarzyszkę, ale ta patrzyła prosto w oczy Szeryfa.
- Co chcesz wiedzieć kowboju? – zapytała i już wtedy wiedziałam, że nerwy ma całkowicie opanowane. Nie bała się tego przesłuchania.
- Gdzie była w wieczór, kiedy zginęła Natalia? – zapytał.
- Nagle mnie o to pytasz? Po dwóch tygodniach od jej śmierci? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Twoja sytuacja jest poważna, a pytania tu zadaje ja.
- Nie pamiętam, to było dawno – powiedziała.
- Jesteś pewna?
- Chociaż nie, już wiem – powiedziała uśmiechając się – Szukałam swojej siostry, bo wy nie kiwnęliście palcem, żeby to zrobić!
                Na twarzy Szeryfa pojawił się grymas złości.
- Uwierz mi, że szukaliśmy twojej siostry, ale zapewne już nie żyje, wątpię, żeby przeżyła tyle w dziczy – odpowiedział starając się kontrolować siebie i swój głos.
Tym razem na twarzy Łapy pojawiła się wściekłość.
- Nawet nie waż się tak mówić! – odpowiedziała podnosząc się z krzesła.  Była zła, chociaż nie powinnam tak myśleć, to wydawało mi się, że to tylko pomoże w planie, który planowałam.
- Uspokój się. Czy ktokolwiek może potwierdzić twoją obecność gdziekolwiek? – zapytał.
- A czy ktokolwiek może potwierdzić, że widział mnie na miejscu przestępstwa? – odgryzła się.
- Tak. Jakub – odpowiedział krótko uśmiechając się.
- Chyba wierzycie bardziej swojej radnej niż szalonemu, staremu kanibalowi? – zapytała niedowierzając.
-Pomimo godzin przesłuchań wcześniej i paru po złapaniu go ten wciąż powtarza, że jest niewinny i wskazuje ciebie. Nie uważasz, że to dziwne, że ciągle trzyma się tej samej wersji? – ciągnął dalej Szeryf.
- Nie macie żadnych dowodów. Jeżeli zeznania psychicznego starca mają większe znaczenia niż moje słowa to nie ma tu dla mnie miejsca. Wolę wyruszyć znowu w świat niż zostać tutaj – powiedziała.
- Jeżeli nie znajdziemy solidnych dowodów na to, że to nie ty, to niestety, ale nie będzie to możliwe. Będziesz teraz pod stałą obserwacją. Jeżeli będziesz czegoś próbowała to zamkniemy cię – zagroził.
                Łapa nie wiedziała co odpowiedzieć. Ja też byłam zszokowana tym co usłyszałam. Może Łapa jednak pójdzie z nami?
- Teraz twoja kolej – powiedział odwracając się w moją stronę. Wzięłam łyka herbaty i czekałam, aż usłyszę swoje zarzuty – Jesteś oskarżona o działanie mające na celu upadek Torunia. Przyznajesz się do winy?
- Jakie konkretnie działania? – zapytałam.
- Między innymi pomoc organizacji jaką jest Gang. To ciebie widziano przy barykadzie gdy zaczął się atak. Również ty byłaś widziana parę dni wcześniej gdy podpuściłaś ludzi z barykady, aby wpuścić wrogów na teren Ostoi. Mamy tylko zeznania, ale jestem pewien, że dojdę do poważnych dowodów bez problemu. Dodatkowo osobiście myślę, że to ty uwolniłaś Jakuba. Ten starzec jest niebezpieczny, ale z pewnością nie dałby rady sam pokonać strażnika i trójki jeszcze bardziej niebezpiecznych więźniów.
                Nie wiedziałam co powiedzieć. Wszystko co powiedział właściwie było prawdą, a ja byłam naprawdę zagubiona od czasu, kiedy zaczęłam wykonywać zadania Dziary. Nie mogłam się przyznać, ale po prostu nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Poza zeznaniami tez nie masz dowodów na to, że jestem zamieszana w cokolwiek z tych rzeczy – odpowiedziałam, starając się brzmieć absolutnie normalnie.
- Dlatego póki co też będziesz pod stałą obserwacją bez prawa opuszczenia terenu Ostoi. Aż do znalezienia dowodów, które poprą, którąś ze stron – odpowiedział.
- To jest chamstwo, żyjemy w chorych czasach, a ty nas traktujesz jakbyśmy były zwykłymi przestępcami – powiedziała z goryczą w głosie Łapa.
- Czasy się zmieniają, co nie oznacza, że każdy może robić co chcę. Wątpię, żeby Bobru był zadowolony jak się dowie – powiedział.
- Dlatego mam nadzieję, że nie będziesz go na siłę denerwował, pustymi zarzutami, na które nie masz żadnych dowodów – odpowiedziała Łapa.
- To co zrobię, pozostawię sobie, a nie wam.
                Przez chwilę wszyscy milczeli jakby nie wiedzieli co dalej, w końcu Szeryf założył okulary i drapiąc się po twarzy powiedział.
- Możecie iść. Ta dwójka będzie was pilnowała. Jeżeli któryś z nich was zgubi to od razu traficie do więzienia, więc lepiej nie próbujcie uciekać – zagroził, po czym wstał i zniknął w pomieszczeniu obok.  Dwaj strażnicy, którzy zostali nam przydzieleni wyglądali bardzo podobnie i przez chwilę zastanawiałam się, czy to nie są bliźniacy. Nie mogłam jednak tego dokładnie stwierdzić, bo bandany zasłaniały im prawie całe twarze, zostawiając tylko miejsce na wystające nosy i oczy. Wstałyśmy obie z Łapą i wyszłyśmy, a oni podążyli za nami. Zastanawiałam się, czy będą nas pilnować również w nocy, ale bałam się odpowiedzi.
                Z racji iż oboje mężczyźni szli parę metrów za nami odezwałam się cicho do Łapy.
- To co spotykamy się jutro wieczorem u Miczi? – zapytałam.
- Magda… nie widzisz jak wszystko się komplikuje? Możliwe, że to moje ostatnie dni na wolności, nie mam ochoty na żadne spotkania… - odpowiedziała.
- Przecież jesteś niewinna, nie masz się czego obawiać, prawda? – spytałam.
Odpowiedziało mi przeraźliwe milczenie.
- Tak jak ty, prawda? – zripostowała. Obie szłyśmy w milczeniu mijając mieszkańców Ostoi, którzy patrzyli podejrzliwie na dwóch strażników podążających za nami krok w krok. W końcu gdy byłyśmy blisko budynku, w którym mieszkałyśmy spróbowałam raz jeszcze.
- Proszę przyjdź, obiecuje, że to rozwiąże dużo naszych problemów.
- Jesteś strasznie uparta… zobaczymy – odpowiedziała po czym weszła do środka i przyspieszyła, a za nią podążył jeden z strażników.  Ja nieco wolniej szłam do swojego mieszkania, gdzie powinien czekać Krystek, o ile się nie obudził i sobie nie poszedł. Tuż przed drzwiami do mieszkania zatrzymałam się i odwróciłam, żeby rozstrzygnąć sprawę ze strażnikiem.
- Przepraszam, ale nie życzę sobie twojej obecności w moim mieszkaniu – wyrecytowałam.
- Nie będę wchodził do twojego mieszkania – odpowiedział krótko mężczyzna. To mi wystarczyło. Odwróciłam się na pięcie, otworzyłam drzwi i zamknęłam je przekręcając zamek. Byłam bezpieczna. Usłyszałam delikatne pochrapywanie Krystka i nie robiąc nic innego wślizgnęłam się pod kołdrę do niego i przytuliłam się. Ten dzień mnie wykończył, dzisiaj działo się tak wiele rzeczy. Zasnęłam.
                Gdy się obudziłam Krystek krzątał się po kuchni. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy jeść, to co miałam w domu, czyli sucharki z szynką z puszki. To wszystko popiliśmy zimną herbatą.
- Jakiś gościu stoi przed drzwiami… Znasz go? – zapytał Krystek zajadając się.
- To długa historia… Mam spore problemy i musimy działać szybciej – odpowiedziałam.
- Co masz na myśli?
- Szeryf podejrzewa mnie o te wszystkie rzeczy, atak na Ostoję, uwolnienie Jakuba i tak dalej. Niestety ma rację, ale wszystko to robiłam dla Dziary… - odpowiedziałam. Nie wiedziałam czy Krystek już się domyślił, że pracowałam tak, ale myślałam, że podejrzewa mnie o to. Jego reakcja potwierdziła to.
- Nie martw się, lepiej mów co powiedziała Łapa.
- Ona jest też podejrzana o morderstwo byłej dziewczyny Bobra – odpowiedziałam.
- Co? Myślisz, że to zrobiła? – zapytał.
- Nie wiem… tak czy siak jest nam bardzo potrzebna i ja osobiście nic do niej nie mam. Dzisiaj wieczorem wszystko rozplanujemy. Lada dzień może wrócić Bobru lub ekipa z Zbłąkanym Ocalałym. Musimy być gotowi, nie chcę na razie wtajemniczać Bobra – powiedziałam.
- Myślę, że powinnaś. W końcu dzięki niemu tu jesteście i myślę, że jeżeli byśmy stąd uciekali to powinien o tym wiedzieć, przecież prawie na pewno pójdzie z nami, szczególnie jak Łapa planuje opuścić Ostoję – zasugerował.
- Problem w tym, że tego nie zrobi. Myślałam o tym trochę i jestem prawie pewna, że póki Gigant jest uwięziony, Pablord leży w śpiączce, a Cinek i Erni nie wrócili to on zostanie i będzie czekał. Może to i lepiej…- stwierdziłam.
- Miejmy nadzieję, że jakoś to się ułoży – odpowiedział Krystek i pocałował mnie w policzek – Dziękuje za śniadanie, co teraz zrobimy? – zapytał.
- Pokręćmy się po mieście, muszę pokazać temu strażnikowi, że spędzam normalnie dzień, to może sam się odczepi i wróci do Szeryfa. Wieczorem pójdziemy do Miczi i wtedy się zacznie.
                Jak powiedziałam tak zrobiłam. Miałam nadzieję, że Marta jest bezpieczna u Miczi, a Łapa daje sobie radę w tych trudnych chwilach. Cały dzień spędziliśmy kręcąc się po Ostoi i szukając zajęć. Spędziliśmy trochę czasu w barze, trochę na strzelnicy, ale większość po prostu obserwowaliśmy to co się dzieje. Około południa przyjechał Bobru z Drugiego Posterunku, ale ku mojemu zdziwieniu zamiast wrócić z Filipem i Agnieszką, z którymi pojechał odwieść trójkę ludzi, którzy przeszkadzali Dziarze, przyjechał z nieznajomą dziewczyną. Widziałem, że Łapa go przywitała, ale ja go unikałam, jakbym się bała, że odczyta moje myśli tylko na mnie spoglądając.
                Gdy nastał wieczór, a strażnik wciąż nie odpuszczał nas na krok poszłam do Miczi. Tym razem nie musiałam pukać długo, otworzyła nam prawie natychmiast. Strażnik został pod drzwiami, a my weszliśmy do mieszkania. Spakowane rzeczy stały ustawione w kącie. Był to średniej wielkości plecak wypchany po szwy, oraz parę podręcznych rzeczy takich jak broń czy maczeta. Usiedliśmy na kanapie i przywitaliśmy się z Martą. Ucieszyła się na nasz widok. Miczi wydawała się być poddenerwowana, ale nie pokazywała tego za bardzo po sobie.
- Łapy jeszcze nie ma, prawda? – zapytałam.
- Łapy? To jest to coś na co czekałam cały dzień? – zapytała.
- Tak. Zaufaj mi, jeżeli przyjdzie to wszyscy będziemy mogli sobie pomóc – powiedziałam.
                Czekaliśmy pół godziny, aż w końcu usłyszeliśmy stanowcze pukanie do drzwi. Miczi poszła otworzyć. W drzwiach stała Łapa. Na korytarzu zobaczyłam tylko dwóch strażników odwróconych do nas plecami. Miczi szybko zamknęła drzwi, a Łapa weszła do środka.
- Dobra streszczajcie się. O co chodzi? –zapytała.
Wstałam. Musiałam teraz być dokładnie taka jak Bobru. Zacząć miło, ale szybko zmienić temat na ten ważny i mówić stanowczo i bez zawahania. W końcu miałam cały plan w głowie.
- Jak się ma Bobru? – zapytałam.
- Nie wiem czy mnie nie usłyszałaś, ale pytałam o co chodzi… - odpowiedziała Łapa -  Bobru ma się dobrze, wrócił z jakąś rudą dziewką, ale tłumaczę sobie, że to tylko część misji. Już mnie wypytał o co chodzi z tym chujkiem, co łazi za mną cały dzień, ale na razie mu nie powiedziałam. Nie wiem czy w ogóle mu wytłumaczę – dodała w końcu.
- Dobrze. Zebrałam tu nas wszystkich, ponieważ chcę opuścić to miejsce i potrzebuje do tego ludzi. Wy jesteście idealni, dużo nas łączy i mamy wspólny cel – powiedziałam.
- Jaki cel? – zapytały praktycznie w tym samym czasie Miczi oraz Łapa.
- Odzyskać to, co zostało nam zabrane – powiedziałam.
                Wszyscy milczeli. Miałam nadzieję, że poprowadzę tą rozmowę dobrze.
- Mogę wam przedstawić plan, który wymyśliłam – zaproponowałam.
- Nie mogę się doczekać – odpowiedziała Miczi, a reszta po prostu słuchała.
- Przy najbliższej okazji, kiedy oczy wszystkich będą skierowane gdzie indziej zaatakujemy Kwaterę Główną, a gdy odzyskamy z niej to, co chcę odzyskać to stąd uciekniemy, możliwe, że jeszcze tej samej nocy – powiedziałam.
- Dlaczego mamy ci pomagać? – zapytała Łapa.
- Też nie za bardzo rozumiem. Mogę stąd po prostu odejść, a mam się bawić jeszcze w walkę? – dodała Miczi.
- Miczi sama nie przetrwasz długo, więc potrzebujesz ludzi. My z Krystianem tobie pomożemy, jeżeli ty pomożesz nam. Marta ucieknie razem z nami, chyba, że będzie chciała zostać. A co do ciebie, moja droga Łapo, to pamiętasz jak opowiadałam ci o bracie, którego straciłam? – zapytałam, czując, że atmosfera w pokoju zrobiła się  gęsta. Cała drżałam z emocji, a mój głos się lekko załamywał.
- Pamiętam, do czego dążysz? – zapytała.
- Jest on więziony przez Dziarę. Dlatego musiałam robić dla niego takie rzeczy jak zniszczenie barykady. To była moja sprawka. Zagroził, że jeżeli mu nie pomogę to zabije mojego brata, który trafił do Torunia jakiś czas temu i został uwięziony przez tego śmiecia – powiedziałam.
Miczi i Łapa zareagowały szerokim otwarciem ust.
- Żartujesz? – zapytała Łapa – Tolerowałaś takie coś odkąd jesteś w Toruniu? Ja zapierdoliłabym takiego sukinsyna i dawno opuściła to miejsce.
- Będziesz miała okazję – dodałam tajemniczo -  On więzi również twoją siostrę.
Tym razem Łapa nie pokazywała na swojej twarzy niczego. Po prostu siedziała i patrzyła się na mnie jakby mnie dopiero zauważyła. Zobaczyłam łzę spływającą po jej policzku. To mnie upewniło w jednym – pomoże mi.

6 komentarzy:

  1. Hej, komentuję twój post pierwszy raz, ale od dawna czytam tego bloga. Uważam, że historia jest bardzo ciekawa i naprawdę miło się ją czyta, ale odkąd dodałeś muzykę do bloga, nie mogę go otwierać. Nie wiem o co chodzi, ale posty ucinają się w połowie :( Może mógłbyś ją usunąć? Nie wiem czy ktoś ma tak jak ja, ale postanowiłam napisać, bo czuję się tak, jakby ktoś wyrwał mi z rąk ulubioną książkę.

    PS. Możesz zajrzeć do mnie... niepatrzymysiezasiebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm to dosyć spora prośba, muzyka w sumie jest tutaj bo słucham dokładnie takiej samej podczas pisania i ci którzy chcą poczuć to co ja podczas tworzenia mogą sobie ją odpalić w tle i wczuć się na maksa ;P Tak czy siak rozumiem problem i pomyślę jak to rozwiązać :D
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Przeczytałem całą historię w ciągu paru dni :) Jesteś na dobrej drodze, osobiście mi się cały blog bardzo podoba. Nie wiem czemu, ale styl pisania przypomina mi Manela Loureiro i jego Apokalipsę Z. Jeżeli nie czytałeś to bardzo polecam. Ciekawi mnie co będzie dalej czy pojadą do Poznania czy nie :) Sam osobiście myślę, że w razie takiej apokalipsy to parunastu ludzi zainteresowałoby się zamkami :D Pamiętają może starsze lata, ale są bardzo odporne na ataki ludzi oraz zombie. Jedynym problemem byłoby obstawienie bramy. Pomyśl o tym, może kiedyś dodasz taką lokację z zamkiem do twojej historii ;)
    Trzymaj się tam!
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie pomysł ciekawy (z zamkami) i myślę, że takie coś chociaż epizodycznie byłoby ciekawym urozmaiceniem. Jeżeli będzie mi pasowało to fabularnie to bardzo możliwe, że zobaczymy jakiś zamek w Apo :D
      Co do Apokalipsy Z to tylko słyszałem o tej książce, ale skoro mi ją polecasz to możliwe, że zerknę, wszystkie rzeczy przydatne do pisania na pewno mogą się przydać :)
      Dzięki za miłe słowa i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Właściwie jaką papierkową robotę moze mieć ktoś podczas Apokalipsy? Nawet jeśli prowadzi dziennik czy coś w ten deseń to tych informacji nie przetwarza aż tak tyle, jak w normalnym świecie. Tak mi się wydaje :D

    Podobała mi się scena z przesłuchania. Była naprawdę emocjonująca i realna :D Szczególnie Łapa pokazała charakterek. Tak trzymać :D
    Podobał mi się ten rozdział. Zapowiada bardzo gorący finał :D Nadal jestem zdania, że powinna była łapie powiedzieć wcześniej o siostrze. Poza tym kurde, goście za nimi chodzą, a te sobie tak rozmawiają pod drzwiami o wszystkim. Przecież mogą je podsłuchiwać i podawać te informacje dalej :D
    No nie mogę sie doczekać łapy w akcji. Tak aLara Croft Apokalipsy Zombie. Wejdzie tam do piwnicy i wszystkich rozwali. Ciekawa jestem czy uratuja i brata i siostrę czy tylko jedno z nich i będzie trzeba wybrać. Mi osobiście to wszystko jedno. Siostra łapy nie była jakoś moja ulubioną postacią. Może brat Magdy byłby bardziej atrakcyjny :D

    Tak więc sobie czekam teraz na kolejne rozdziały, przepraszam za zwłokę. Będe się starać komentować częściej :P

    Tradycyjnie życzę weny i wolnego czasu (choć wiem, że to w parze nie idzie :P)

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie trochę naciągana ta papierkowa robota rzeczywiście xD Ale w sumie jak tak pomyśleć to mogą być raporty różne (stan jedzenia, amunicji, raporty z innych Posterunków, spostrzeżenia Czerwonych Flar odnośnie wielu rzeczy, itp.) oraz przemowy i planowanie wydarzeń za Karła :P

      Dziękuje za docenienie przesłuchania, chciałem żeby nie wyszło sztywno i cieszę się, że mi się udało :P
      Finał będzie mocny, ale wydarzenia przed nim chyba nawet mocniejsze. Chociaż to pozostawię ocenie Tobie i reszcie czytelników ;D Dziewczyny starają się ogólnie w obecności strażników mówić nieco ciszej i w sumie za dużo do uszu Szeryfa nie dojdzie. A Łapa to babka z klasą i dzikością więc z góry mogę zapewnić, że rozwiąże problem niczym typowy "badass" :D A przynajmniej będzie się starała.

      I tak dziękuje za czas poświęcony na czytanie, widok takich komentarzy daje ogromnego kopa do weny twórczej i aż chce się pisać :)

      Usuń