Korekta : Pablord
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 1 : Początek
Nic nie
wskazywało na to, że ten dzień będzie inny. Poza jednym faktem – nie poszedłem
do szkoły. Jestem dosyć nietypowym 18-latkiem, który lubi czasami zostać w
domu, aby odpocząć, przemyśleć niektóre sprawy i popracować. Nie jest to
poważna praca, ba, ludzie nazywają to hobby, szczególnie, iż nie dostaję jeszcze
za to żadnych pieniędzy. Chodzi oczywiście o popularny serwis, na który ludzie
wrzucają własne „dzieła” – youtube.com, portal pełen najróżniejszych rzeczy od
zapowiedzi filmów kinowych i tzw. „zagrajmy w” po durne filmy przedstawiające
człowieka uderzającego jabłkiem o ścianę.
Moja historia zaczęła się w ten właśnie poranek.
Kiedy otworzyłem oczy zegarek pokazywał godzinę 8:37. Super, pomyślałem przeklinając dziwne
zjawisko, które nie pozwalało mi normalnie wstać, kiedy budzik dzwoni, a zarazem
budzące mnie, kiedy w końcu mogę się wyspać. Zwlokłem się z łóżka zostawiając
pościel w nieładzie i niemrawym krokiem poszedłem sprawdzić, czy reszta
domowników już wyszła. Otwierając drzwi narzuciłem na siebie koszulkę i
wyszedłem do przedpokoju. Leżący na prawo salon oraz gabinet ojca były puste.
Ziewając ruszyłem w lewo gdzie znajdowała się łazienka, pokój rodzeństwa oraz
kuchnia. Po zrobieniu zaledwie kroku zobaczyłem rozczochranego, średniego
wzrostu chłopaka, który pojawił się w lustrzanym odbiciu tuż obok. Spojrzałem
na niego. Bystre, niebieskie oczy, szczupła sylwetka oraz krótkie włosy
wyglądały jakby dalej znajdował się w krainie Morfeusza. Ziewając raz po razie
sprawdziłem resztę pomieszczeń i z ulgą uznałem, że jestem już zupełnie sam.
Otworzyłem drzwi do łazienki, aby ogarnąć się, umyć zęby i przemyć twarz.
Po chwili, już całkiem rozbudzony, odpalałem komputer w swoim
pokoju. Wyjrzałem za okno. Piękny listopadowy poranek, słońce grzało
przyjemnie, łaskocząc promieniami pobliskie drzewa, budynek przedszkola,
okoliczne bloki, sklepy i boisko z parkingiem. Nic nie wskazywało na to, że ten
dzień będzie inny. Poza jednym faktem – miałem dziwne przeczucie. Jak zwykle
pogrążyłem się w myślach siadając na lekko podniszczonym krześle obrotowym i
odpalając przeglądarkę w celu pomarnowania czasu. Szybko zapomniałem o dziwnym
uczuciu, którego zaznałem patrząc na zewnątrz i pochłonąłem się przeglądaniem
stron internetowych.
Zaledwie pół godziny później poczułem burczenie w brzuchu i
niechętnie podnosząc się , zacząłem nakładać spodnie z chęcią pójścia do spożywczego
znajdującego się po drugiej stronie ulicy.
Ubierając się byle jak, opuściłem mieszkanie, zamykając je raz na dolny
zamek i zbiegłem po schodach prowadzących do wyjścia z klatki. Było dosyć
cicho, aż za cicho jak na blok w centrum miasta. Kiedy wyszedłem poczułem
przyjemne ciepło jesiennych promieni słońca. Byłem już tuż pod sklepem, kiedy
zadałem sobie pytanie. To było jedno z tych pytań, które pojawiają się nagle,
jakby znikąd i człowiek chce na nie szybko znaleźć odpowiedź. Co by było gdyby teraz wybuchła apokalipsa
zombie? – Sam nie zdziwiłem się rodzajem pytania, ponieważ jak niektórzy
wiedzieli bardzo, ale to bardzo interesował mnie ten temat jednakże sam fakt jak nagle pojawiło się to w mojej głowie, zdziwił mnie i zainspirował.
Postanowiłem nagrać krótki materiał, w którym opowiadam moim widzom, co bym
zrobił gdyby taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce i obiecałem sobie, że
zajmę się tym od razu po powrocie do domu. W sklepie wziąłem parę bułek, ser
oraz mleko, sprzedawczyni zachowywała się dziwnie, wydawała się być dosyć
zdenerwowana, ale byłem zbyt zaspany i głodny, żeby zwrócić na to większą
uwagę, zapłaciłem więc i z coraz to ciekawszymi pomysłami skierowałem się do
mieszkania.
Jak najszybciej to było możliwe zjadłem nieduży posiłek i zasiadłem
do komputera. Po chwili odpaliłem program do nagrywania głosu, włączyłem
mikrofon i zacząłem gadać. Opowiadałem przez dobre 20 minut, co i jak bym
zrobił jako pierwsze i po skończeniu byłem z siebie cholernie zadowolony.
Zacząłem montować materiał, gdy zauważyłem, że nie zdążyłem się jeszcze nawet
rozebrać, więc zostawiając pracującą maszynę przebrałem się. Z powodu, iż
komputer wymaga spokoju podczas renderowania materiału, poszedłem do salonu
obejrzeć coś w telewizji. Nic nie wskazywało na to, że ten dzień będzie inny.
Poza jednym faktem – tv nie działał. Byliśmy podłączeni do kablówki i nie było
szans, żeby coś nie działało. Lekko zdziwiony wróciłem do pokoju szukając
komórki, żeby zadzwonić do mamy i spytać, czy wie o co chodzi. Kiedy znalazłem,
zauważyłem, że dostałem sms-a. Była to wiadomość od mojego przyjaciela Ernesta
: „Siemka, Ty nie w szkole? Zombie Cię dorwały :P?” – pewnie wiele osób
zdziwiłby ten sms, ale nie mnie. Erni podobnie jak ja był wielkim fanem zombie.
Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat, więc czytając wiadomość od niego na
mojej twarzy pojawił się uśmiech. Odpisałem szybko, zauważając kolejny dziwny
fakt. Telefon nie miał zasięgu. Łapał co jakiś czas pojedynczą kreskę, jednak
ta po chwili znikała. Przeklinając urządzenie usiadłem na łóżku ponownie
spoglądając za okno. Coś było nie tak. Nigdzie nie było widać ludzi. Nawet
jeżdżących samochodów. W końcu wszyscy są
gdzieś indziej, pocieszyłem się odchodząc od okna. Usłyszałem dźwięk syreny
alarmowej. Gdzieś w oddali musiał jechać ambulans, nic nowego dla kogoś, kto
mieszka całkiem blisko szpitala. Jednak ta syrena brzmiała inaczej, taki dźwięk
było słychać tylko wtedy, kiedy wydarzyło się coś naprawdę złego, albo był
jakiś przemarsz, strajk lub coś w tym stylu. Zaniepokojony wyjrzałem jeszcze
raz tym razem patrząc na rozciągający się horyzont i zamarłem. W kilku
miejscach było widać dym. Usłyszałem jakiś odległy wybuch. W tej samej chwili
usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu. Przez chwilę szukałem go i w końcu
przypomniałem sobie gdzie jest, lecz było już za późno. Kimś kto próbował do
mnie dzwonić była mama. Nie zdążyłem, więc po chwili usłyszałem dźwięk sms-a
oznajmiającego, że mam nową wiadomość na poczcie głosowej. Szybko zadzwoniłem.
To co usłyszałem przeraziło mnie : Synku!
Coś jest nie tak, w mieście organizują masowe ewakuacje, musisz dojść do
jednego z punktów i znaleźć mnie. Jestem z ojcem oraz dzieciakami, przyjdź do
nas. Nie wiem, co się dzieje, nie mam zasięgu… - i koniec. W tle słychać
jakieś krzyki oraz dźwięk syreny alarmowej i najprawdopodobniej helikoptera. Co do cholery… - mruknąłem, czując coraz większą falę
zrozumienia. Wyjrzałem ponownie, potwierdzając swoje obawy. Usłyszałem krzyk i
zobaczyłem uciekających ludzi. Krew i dym. Niepokojące odgłosy z głównej
ulicy. Czyżby to, o czym rozmyślałem od
rana od tak się ziściło? Czy właśnie jestem świadkiem apokalipsy zombie?
Wziąłem telefon do ręki i szybko wybiłem numer mamy. Włączyła się sekretarka.
Nagrałem się : Mamo nie martw się o mnie!
Uciekajcie i postarajcie się ze mną skontaktować, jak będziecie już w
bezpiecznym miejscu. Dam sobie radę. Nie ryzykujcie powrotem po mnie. Pilnujcie
się… kocham was. – i w tym momencie poczułem łzy spływające po moich
policzkach. Tak długo czekałem na tę chwilę, ale teraz poczułem bezradność.
Ludzie umierają. Moja rodzina jest teoretycznie bezpieczna, ale to nic pewnego.
Bałem się. Próbowałem się otrząsnąć, ale strach paraliżował mnie, utrudniał
jakikolwiek ruch. Zacząłem się otrząsać i próbować mówić do siebie motywujące
rzeczy. Przecież właśnie co nagrałem materiał o tym, co bym zrobił w razie
wybuchu apokalipsy. Czas to wprowadzić w życie…
W głowie rozbrzmiały mi moje własne słowa Pierwsze co bym zrobił to znalazł
jakąkolwiek broń, ochłonąłem, wziąłem głęboki oddech i próbowałem się
uspokoić. Coraz głośniejsze krzyki i dźwięki alarmów nie pomagały ani trochę.
Ruszyłem do biurka i zabrałem mój nóż wojskowy, który dostałem dawno temu od
taty. Nigdy nie myślałem, że będzie mi potrzebny właśnie w takim celu, a nawet
jeśli, to wydawało się to nierealne. Zacząłem myśleć szybciej, cała twarz
pulsowała mi z nerwów. Podszedłem do szuflady z ubraniami i szybko znalazłem
najcieplejsze i zarazem najwygodniejsze spodnie jakie miałem. Zmieniłem
podkoszulek i narzuciłem na siebie bluzę. Czułem się komfortowo, gotowy do
biegu, unikania i skradania się. Narzuciłem na siebie jeszcze kamizelkę i
udałem się do kuchni. To była ciężka decyzja – co powinienem wziąć? Rozejrzałem
się i wyjąłem długi nóż do mięsa, który wyglądał na naprawdę solidną broń i
przypiąłem do specjalnego miejsca na kamizelce. Przejrzałem się w pobliskim
lustrze. Wyglądam jak rzeźnik - pomyślałem. Otworzyłem lodówkę. Było tu sporo
zapasów, ale nie miałem gdzie tego wziąć. Zresztą nie mogłem się obciążać za
mocno. Wróciłem do pokoju po plecak i już po chwili pakowałem parę parówek, pół
litra wody oraz tabliczkę czekolady i zapiąłem go solidnie, aby niczego nie
zgubić. Podniosłem mój dobytek – nie ważył dużo. Jeszcze tylko jedna rzecz.
Przebiegłem żywo do łazienki i zgarnąłem stamtąd zestaw pierwszej pomocy.
Okazał się on jednak dosyć ciężki, więc po chwili przebrałem go i wziąłem tylko
trochę bandaży, wodę utlenioną i jakieś środki przeciwbólowe. Byłem gotowy na
wszystko. Przynajmniej tak myślałem…
Podoba mi się :D
OdpowiedzUsuńSuper oby tak dalej 1 rozdział mało akcji jak mówiłeś ale super ci to wyszło jednak pisanie ci tak samo dobrze jak yt pozdrawiam i mam nadzieje że będzie jeszcze lepiej bo jeśli będzie to wow
OdpowiedzUsuńNo nieźle. Klimacik niczego sobie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Twoja opowieść jest inna niż wszystkie ponieważ wszystko co dotąd czytałem lub oglądałem znajdywało się w świecie w którym nikt nic nie wiedział o zombie a u ciebie jest inaczej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNareszcie powieść, w której bohaterowie wiedzą coś o zombie. Zapowiada się coś zajebistego, jestem pewien.
OdpowiedzUsuńHola :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wniosek o apokalipsie nie był zbyt pochopny. Do tej pory wiedziałeś tylko o wybuchach, syrenie i dostałeś wiadomość od mamy o ewakuacji. Równie dobrze mógł być to atak terrorystyczny, a nie od razu apokalipsa. Mimo wszystko, bardzo mi się podobało. Dawno nie czytałam bloga z wciągającym tekstem, więc będę zaglądać tu częściej ;) Co do uwag technicznych, nie wiem czy biały tekst na czarnym tle jest dobrym rozwiązaniem. Trochę męczy oczy. Białe tło z pewnością nie będzie pasowało do klimatu bloga, ale kiedy ja pisałam książkę, na blogu publikowałam linki do pdf-ów z rozdziałami. Może ja robiłam to z innych przyczyn (formatowanie i prawa autorskie), ale przemyśl to ;)
Życzę weny i pozdrawiam
Hej :)
UsuńDobrze pamiętam, że robiłaś mi grafiki do lajwów, więc z pewnością wezmę Twoje słowa pod uwagę i postaram się dopasować trochę inne tło i kolor napisów. Pdfy raczej odpadają, chcę żeby ten blog wyglądał na pełny historii :) Co do samego motywu to tutaj się akurat do końca nie zgodzę. O ile syreny, wybuchy i uciekający ludzie mogą jeszcze pasować pod ten motyw, to brak zasięgu i kablówki już średnio. To musiało być coś bardziej globalnego. Zresztą od drugiego rozdziału będzie można już bez zarzutu powiedzieć, że to Apokalipsa ;)
Tak czy siak dzięki wielkie za uwagi i pozdrawiam
much better ;)
UsuńNie no kurwa urwało mi dupsko
OdpowiedzUsuńBombu powiem tak zajebiste. Nie wiedzieć czemu opis na początku pod względem stylu skojarzył mi się z "Piknikiem na Skraju Drogi". Fajne opisy, chociaż mogłeś moim zdaniem coś dodać przy wspominaniu o uciekających ludziach. Czekam na dalsze rozdziały i kto wie, może kiedyś na wersję papierową :D
OdpowiedzUsuńNieźle! Już zaczyna mi się podobać. Uwielbiam czytać książki, opowiadania i blogi, lubię również zombie i TWD, więc to coś dla mnie. Jestem ciekawa co będzie dalej. Mimo, że nie ma w tym rozdziale/prologu tak wartkiej akcji, ale nigdy mi to nie przeszkadza, gdy zaczynam czytać. To dobry znak, że wciąga kuż od początku. Ciekawe, czy spotkasz po drodze innych i stworzysz grupę tak jak Rick. Nigdy nie spotkałam się z wytworem o zombie, w którym bohater ma o nich jakieś informacje. Oby tak dalej! Powodzenia, weny życzę i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTy to Bombu jesteś :I Podobny styl pisania do mojego.
OdpowiedzUsuńJeszcze taka mała prośba. Nie wiedzieć czemu tekst wydaje mi się taki "sztywny". Daj w nim odrobinkę więcej luzu ;-; Nie wiem jakieś dopowiedzenia od autora albo śmieszkowate porównania itp.
Ale tak na koniec to życzę ci, żeby ciocia wena nie obraziła się na ciebie tak jak w moim przypadku T^T
W sumie niestety muszę przyznać, że taki mój styl pisania ;/ Ale może zauważysz różnicę od piątego rozdziału. Wydaje mi się, że te parę miesięcy przerwy pomiędzy 4 a 5 rozdziałem trochę to zmieniły ^^ Zobaczymy =)
UsuńTo kiedy ty zacząłeś to pisać? :o
UsuńTak jak wspominałem - rozdziały 1-4 powstały parę miesięcy temu (oprócz końcówki 4 rozdziału) a ostatnie powstały w dwa tygodnie około, może troszkę więcej :)
UsuńA jeszcze taka inna sprawa. Czy mogłabym prosić o taki baaaaaaaardzo szczegółowy opis głównego bohatera (wygląd, charakter te sprawy). Dziękuję :33
UsuńDobry wieczór. :)
OdpowiedzUsuńSerniczak z tej strony (wiem, że z niektórymi zamieniłam parę słów na live'ach i chciałam się przedstawić używając nazwy z twitcha).
Nie interesują mnie zbytnio klimaty zombie, a zamiast patrzeć na przebieg apokalipsy wolę obserwować świat po niej, już powoli upadający (bądź próbujący odbudować straty), w bardziej szarych barwach niż zazwyczaj. Pomimo tego, z chęcią sięgnę po kolejne rozdziały. Głównie jest to zmotywowane chęcią zapoznania się z twórczością i pomysłami Bobra, a i może dzięki temu spodobają mi się wyżej wymienione motywy.
Dziwnie mi będzie próbować ocenić postępowanie naszego protagonisty czy się z nim utożsamić. Najbardziej chyba liczę na ukazanie wachlarzu emocji głównego bohatera (a jeśli umiejętnie ukażesz także przeżycia innych osób, zachowując narrację pierwszoosobową to, cóż, podziw z mojej strony) i okrutną walkę, niekoniecznie wychodzącą na korzyść ludzkości.
Co za przejaw odwagi ze strony pani w spożywczym. Pomimo specyficznej atmosfery, co prawda roztrzęsiona, nadal dzielnie wykonywała swoją pracę i z zimną krwią sprzedawała produkty. :)
Jestem ciekawa, jakie będą skutki tego, że Bobru nie poszedł do szkoły. Mam podejrzenia, że to właśnie tam zombie mogły "przypuścić atak" i ten dzień wolny mógł uratować mu życie. Albo szkoła została ewakuowana i w rzeczywistości będzie miał trudniejszą przeprawę. Oba scenariusze są całkiem prawdopodobne, ale to na razie tylko moje domysły.
Trochę długi wyszedł mi komentarz jak na dosyć krótki rozdział I, ale chciałam zawrzeć wszystkie przemyślenia.
Pozdrawiam, oby tak dalej :D
Boli brak akapitów, wszystko pisane jedną myślą, ciągiem, wygląda to na stronie jak prostokątny kloc tekstu, że aż się oczy gubią i męczą :) szczere rady Esa. Poczytaj o akapitach, kiedy się je robi i po co i zacznij stosować, to podstawa pisarstwa wszelakiego.
OdpowiedzUsuńW sumie wiem dokładnie, kiedy stawiać akapity i oczywiście zgodnie z radą będę je teraz stosował. Po prostu strasznie dziwnie formatuje się tekst na bloggerze i myślałem, żeby to olać, ale teraz jak widzę na sformatowany już tekst, to rzeczywiście wygląda to o wiele bardziej przejrzyście i estetycznie :) Dzięki za radę Esu :)
UsuńFajny początek,wciągający i po przeczytaniu ma się chęć na więcej.Jednymi słowy na taką powieść czekałem,bohater wie co to zombie i wie co mogą zrobić,nie jest też jakimś killerem tylko zwykłym chłopakiem w moim wieku,nie ma arsenały w piwnicy i prawie żadnych umiejętności w posługiwaniu się bronią.Czekam na więcej,i wersje papierową w przyszłości.Co do tła,kolory:ciemna zieleń,czarny,krwisto czerwony,szary według mnie takie by najbardziej pasowały.
OdpowiedzUsuńPowiem tak, wciągające, utrzymuje klimat, dobrze rozwijane wszystko. Bardzo spodobał mi się twój pomysł, że opowiadasz co zabierasz, zakładasz itp. Też taka moja mała sugestia, żebyś zrobił takie coś, że np. znalazłeś jakiś notes i zapisujesz jakieś swoje postępy, co się działo od ostatniego razu lub co planujesz zrobić
OdpowiedzUsuńPomijając kilka drobniejszych błędów gramatycznych, to pod względem stylu jest moim zdaniem dosyć ok - dupy nie urywa, ale też nie jest zbyt drewniano. Nie chcę jednak pochopnie oceniać surowo, skoro wyraźnie zaznaczasz, że początkowe rozdziały pisałeś dosyć dawno i warto poczekać na te nowsze.
OdpowiedzUsuńJedyne, do czego mogę się przyczepić, to coś, o czym już ktoś tutaj wspominał - chociaż spakowanie jakichś zapasów i podstawowych środków medycznych to rozsądny i dobry pomysł, to mimo wszystko mam wrażenie, że jeśli po usłyszeniu syren alarmowych, zobaczeniu dymu, wysłuchaniu wiadomości od rodziny na temat ewakuacji, ktoś zakłada, że na pewno wybuchła jakaś światowa epidemia zombie i czeka go apokalipsa, to jest niespełna rozumu.
Co jest bardziej prawdopodobne w takiej sytuacji - jakieś działania militarne, wojna, poważny atak terrorystyczny, czy inwazja rodem z fantastyki?
Zresztą, niedziałająca kablówka, albo spontaniczna utrata zasięgu sieci komórkowej też o niczym nie świadczy, szczególnie, jeśli zasięg jednak czasami łapie, bo telefon dzwoni w obie strony, a wcześniej bohater dostaje smsa. Zresztą, czym dokładnie spowodowany jest ten brak zasięgu i telewizji kablowej?
Czekam na dalsze rozdziały i bardzo ciekawi mnie, jak w Twojej opowieści będą zaprezentowane zombie - czy tak jak w TWD, czy wymyślisz coś własnego.
I jak wytłumaczysz to, że zombie opanowują świat, chociaż zarażenie poprzez ugryzienie jest jedną z najmniej skutecznych metod rozprzestrzeniania się chorób ;)
Albo to, że obumierające ciało nie wytrzymałoby wpływu warunków pogodowych, więc po pierwszym gorącym lecie i pierwszej mroźnej zimie u wszystkich istniejących zombie rozkład uniemożliwiłby poruszanie się ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDługi i treściwy komentarz, pozwolę sobie pozdradzać trochę szczegółów dot. nadchodzących rozdziałów, żeby rozwiać Twoje wątpliwości.
UsuńMój styl zmienił się, tak mi się przynajmniej zdaję. Od 5 rozdziału staram się skupiać bardzo na opisach otoczenia i uczuć bohatera głównego oraz reszty.
Co do tej całej paniki, wiem, że to może wyglądać na atak terrorystyczny czy też zamieszki itp. ale pomyślmy logicznie - Białystok nie jest jakąś metropolią. Bohater spogląda w niebo i nie widzi samolotów czy też innych maszyn szerzących destrukcję. Jego marzeniem była apokalipsa zombie i pierwsza myśl (chociaż nie potwierdzona) to, to, że zombie opanowały świat. Nie jest tego pewien, aczkolwiek woli zabezpieczyć się przed ewentualnym faktem tego zdarzenia. Zresztą cytując ostatnie zdanie "Byłem gotowy na wszystko".
Brak zasięgu nie jest wyjaśniony w dalszych rozdziałach więc wytłumaczę - kiedy zombie opanowały świat (w nieznany dla bohatera sposób) to wszystkie wielkie korporacje przestały działać. Nikt już nie zwracał uwagi na to, czy wszystko działa i po pewnym czasie po prostu przestawało działać. Apokalipsa oczywiście zaczęła się gdzieś na świecie i kiedy doszła do Polski, była już mocno rozwinięta w innych częściach świata. Zresztą musiałem jakoś to zacząć, prawda?
Zombie nie są jakieś specjalnie wykreowane. Martwe ciała to martwe ciała prawda?
Sam fakt zjawisk pogodowych na pewno zostanie uwzględniony :)
Pozdrawiam.
Oj, to nie tak, że zombie zombie równy - czasami są ospali i powolni, czasami biegają, czasami się dzielą na różne typy i mają jakieś zdolności, jak w Left 4 Dead-ach ;)
UsuńSkoro apokalipsa rozwijała się już w różnych miejscach na świecie, to jakim cudem bohater, zafascynowany tematyką zombie nie miał o tym pojęcia? W prologu korzysta z Internetu, niemożliwym wydaje mi się fakt, że przy takiej dostępności do sieci, nie było tam żadnych informacji na ten temat epidemii i nawet filmików na YT, na którym bohater spędza dużo czasu.
Technologia niestety ogranicza możliwości sensownego i realistycznego rozpoczęcia takiej historii, w TWD rozwiązali to nieźle, protagonista wybuch epidemii przespał - u Ciebie trochę mi to przeszkadza, bo widzę jakieś luki w historii, a niestety tak już mam, że jak coś czytam i zauważam niezgodności, czy niedopracowania, to mnie kłują w oczy :D
Ale będę chętnie czytał dalej i obserwował postępy ^^
Czuję, że dalej nie przedstawiłem dobrze tematu, więc pozwolę sobie na jeszcze jedno sprostowanie. To nie było tak, że apokalipsa trwała tygodniami i dopiero dotarła do Polski. To było raczej coś w stylu, że zaczęła wybuchać w różnych miejscach i pierwsze ośrodki, które upadły to duże miasta - w USA Nowy York, w Niemczech Berlin a w Polsce Warszawa. Była to gwałtowna plaga, która spadła na ludzkość i właściwie rozprzestrzeniła się w parę godzin. Oczywiście, na pewno było o tym wzmianki w internecie, ale główny bohater skupia się głównie na stronach związanych z rozrywką. Nawet jeżeli zobaczył coś na YT czy też zatrzymał oko na jakiejś informacji to co mógł pomyśleć? Kolejny troll. Mało to było filmików z UFO, potworami morskimi czy innymi bzdurami? Dopiero, kiedy wyjrzał za okno, zaczął coś podejrzewać.
UsuńMusze przyznać, że gdybym miał jak może nałożyłbym na to większy nacisk w tych początkowych rozdziałach. Ale trzeba tez brać pod uwagę, że bohater jest 18-latkiem, który jest opisany jak leniwy i lubiący olać obowiązki. Moim zdaniem to wystarczający fakt, który odrzuca jego ew. czytanie o dziwnych zdarzeniach w kraju czy na świecie. Zresztą czy reporterzy mogli by wrzucać swoje notki jak jeden po drugim umierali albo ewakuowali się?
Mam nadzieję, że zobaczę Cię jeszcze na tym blogu bo ciekawie myślisz i rzucasz inne światło na wiele rzeczy, które wydawały mi się oczywiste :P
To akurat łatwo będzie poprawić. Wystarczy w kolejnych rozdziałach dawać małe wzmianki, o wydarzeniach na świecie z ostatnich tygodni, które pierwotnie były mało istotne, ale po zastanowieniu wychodziłoby, że to zombie.
UsuńDodatkowo informacje ze świata na yt czy innych serwisach, mogły być blokowane przez rząd, aby nie wywoływać paniki. Z drugiej strony, kto by myślał o nagrywaniu w takiej sytuacji? Lub nawet jeśli nagrał to potrzebowałby czasu i szybkiego łącza na załadowanie filmu do internetu. Inne pytanie, ile ludzi obejrzałoby taki film w Polsce, gdzie autorem był dzieciak z mało popularnego kanału np. w Meksyku? Można założyć, że niektóre osoby wiedziały o tym co się dzieje i przygotowywały broń, natomiast reszta była manipulowana przez stacje telewizyjne, że wszystko jest OK.
Pozdrawiam :)
Na pewno będę się na blogu zjawiał, bo jako fana Twojej twórczości youtubowej ciekawi mnie, jak poradzisz sobie z tym projektem - jedyne co trochę mnie martwi, to częstotliwość pojawiania się kolejnych rozdziałów, ale to już dlatego, że jestem niecierpliwy, a ten fragment był dosyć krótki, więc mam niedosyt ;)
UsuńZgadzam się zresztą z tym, co pisze Carmen - jeśli chciałbyś faktycznie coś z tym zrobić, to na pewno dałoby radę jakoś wpleść w kolejne rozdziały jakieś rozważania bohatera, który nagle łączy doniesienia o dziwnym zachowaniu ludzi w jakimś kraju, z tym, co udaje mu się zaobserwować na ulicach :D
W każdym razie - jeśli nie jesteś na ulicach i nie goni cię horda zombie, tylko obserwujesz taką sytuację przykładowo z balkonu, to jak dla mnie całkiem naturalną reakcją jest wyjęcie telefonu i nakręcenie krótkiego filmiku, który jeśli nie trwałby zbyt długo, to nawet ze złośliwymi serwerami YT wrzucałby się kilkanaście minut. Jak samolot uderzył w WTC, to też wydawałoby się, że kto w takiej sytuacji myśli o tym, żeby robić nagrania, a jednak są amatorskie zapisy tego wydarzenia, a pamiętać trzeba, żeby były to całkiem inne czasy i technologia nie była tak rozwinięta jak obecnie. Teraz sporo ludzi ma telefon z dobrą dostępnością szybkiego internetu i takie nagranie może zamieścić w sieci nawet będąc poza domem ;)
Czekam na ciąg dalszy!
Pewnie za kilka rozdziałów Bobru będzie latał z wiatrówką :D
OdpowiedzUsuńBobru to nawet dobry pomysł zrobić zombi Apokalipse w Polsce (to chyba bedzie pierwsza próba zrobienia tego w Polsce) ale zauważ że w Polsce mało kto ma inną broń (jeśli wogóle ma) niż wiatrówka i ciekawi mnie czy akcja bedzie sie rozgrywać tylko w Białymstoku i obrzeżach czymiejsce akcji sie zmieniało np z białegostoku uciekasz do warszawy bo myślisz że tam jest wojsko i że tam jest miejsce bez zombi itp.
Co do stylu pisanie ktoś już tam o tym pisał w komentarzach
Brak akapitów Boli
Bobru fajnie się to czyta na twoim miejscu nie zwracał bym uwagi na akapity ale mam jedno pytanie jakie książki przeczytałeś?
OdpowiedzUsuńOj czytałem sporo. Ale tak w wielkim skrócie :
Usuń- Seria Niefortunnych Zdarzeń (Wszystkie 13 części)
- Kroniki Wardstone (10 części + spin-off)
- Saga Wiedźmina (7 części) + spin-off Sezon Burz
- Saga Pieśni Lodu i Ognia (Do Uczty dla Wron)
- Harry Potter
- Eragon (4 części)
- Jakub Wędrowycz (7 części)
- Hobbit
- parę części Artemis Fowla
+ wiele innych, pojedynczych tytułów
super
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne, nie jestem wielką fanką zombie, boję się ogólnie większości rzeczy z tym związanych. Ale co mi tam- będę czytać. c:
OdpowiedzUsuńOkey... Trochę to trwało, ale przeczytałam ;) Pomysł ciekawy, ale wykonanie już mniej ;) A więc... Po pierwsze:
OdpowiedzUsuńNie jest to poważna praca, ba ludzie nazywają to hobby - po "ba" przecinek ;)
Kiedy otworzyłem oczy, zegarek pokazywał godzinę 8:37 - nie lubimy tego przecinku :)
Super, pomyślałem przeklinając dziwne zjawisko, które nie pozwala mi normalnie wstać - nie pozwalało ;)
Otwierając drzwi, narzuciłem na siebie koszulkę i wyszedłem do przedpokoju - po co ten przecinek? ^^
Bystre, niebieskie oczy, szczupła sylwetka oraz krótkie włosy wyglądały jakby dalej znajdował się w krainie Morfeusza - te włosy są w krainie Morfeusza? Sprawiały, że wyglądał jakby...
Po chwili, już całkiem rozbudzony odpalałem komputer w swoim pokoju - po rozbudzony przecinek ^^
jednakże, sam fakt, jak nagle pojawiło się to w mojej głowie, zdziwił mnie i zainspirował - po co te przecinki przy "sam fakt"?
Co do cholery… - spytałem sam siebie - mruknąłem, szepnąłem ;)
Weny ;)
Poprawione i dziękuje :)
Usuń